[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie być na nią nawet dla ceremonii zaproszonym, Roman pojąć tego nie
mógł. Z dobrą jednak fantazją poszedł na górę, a w kwadrans zjawił się za-
animowany96 improwizowanym ponczykiem97 Francois.
 Wiesz, że hrabia chory, muszę pospieszać z powrotem, mam ważne pole-
cenia, konie zaprzęgać, jedziemy natychmiast.
Francois zrazu pojąć nie mógł tak nagłej zmiany rozporządzeń, tym niedo-
godniejszej dla niego, iż pisarz miał bardzo przyjemną siostrę, z którą zamie-
rzał wieczór przepędzić.
Natychmiast wszakże oswajając się z położeniem, pomyślał o przebraniu
pana na drogę, gdyż we fraku i cylindrze sama przyzwoitość jechać nie po-
zwalała, nie licząc tego, iż to było zbyt niewygodnym.
 Kagańca nie mamy! noc ciemna choć oczy wykol  rzekł Francois  a nie
mogę zaręczyć, czy i furman nie jest trochę pod datą98.
 A już, bądz co bądz, jechać trzeba!  westchnął Roman.
W tej chwili przyszło mu na myśl, że po drodze miał Bończę niedaleko i że
do niego mógł zajechać, tłomacząc bardzo naturalnie swój wyjazd pod noc z
domu panny niewłaściwością przenocowania.
 Być może, iż do dnia przestoimy w Odryszowie  rzekł do sługi  mam
jeszcze do pomówienia z panem Cherubinem.
Francois, który pakował już, nic nie śmiał odpowiedzieć, ale pojął, że wy-
jazd był przymuszony i że to nie było najlepszą wróżbą dla projektu pana, o
którym w Pruhowie wszyscy wiedzieli. Tknęło go to, że tak hrabiego jakaś
baronówna śmiała lekko traktować, i zabrał się gorąco do przyśpieszenia
wyjazdu.
Nieczujska tymczasem, która zrozumiała kłopotliwe położenie Romana i
rada była coś na to zaradzić, poszła jeszcze za Lolą, aby jej przedstawić, że
tak pod noc wypędzić kogoś z domu było nielitościwym. Pomagała jej Herma,
ale we dwie nie potrafiły przemóc panny Loli.
 Ja szczęśliwa jestem, żem się go pozbyła  odpowiedziała  a wy chcecie,
abym siebie sama potępiła, prosząc go, żeby, odprawiony, zatrzymał się. To
by dopiero było pięknie. Jak gdybym nie wiedziała, co robię. Dowiodłabym
słabości charakteru i byłabym w jego oczach zabitą na wieki... niech sobie
jedzie. Za nic w świecie tego, com zrobiła, nie odwołam.
Herma patrzała na nią z podziwieniem, ciocia poruszała głową znacząco;
tymczasem konie zaszły pod ganek, tłumoki znoszono co prędzej i hrabia
Roman w podróżnym stroju zbiegł ze wschodów.
95
p i s a r z p r o w e n t o w y - urzędnik prywatny, oficjalista prowadzą-
cy kontrolę dochodów majątku ziemskiego
96
z a a n i m o w a n y (łac.) - ożywiony, pobudzony, zagrzany
97
p o n c z (ang.) - gorący napój przyrządzony z alkoholu (np. araku), wo-
dy, cukru, soku cytrynowego i korzeni
98
p o d d a t Ä… - podchmielony
43
W sieniach niby przypadkowo spotkała się z nim ciocia, której o to szło
wielce, aby, gdy już małżeństwo zdawało się nieuchronnym, za wczesnych
zadatków do kwasu i niechęci nie było.
Roman znał ją dawniej, a jako starsza i rubaszna kobiecina, pozwalała so-
bie z nim być poufałą.
 Czekaj no  odezwała się odprowadzając go na stronę.  Jedziesz pewnie
gniewny, a tu się nie ma ani czego, ani za co komosić99. Baronówna była w
przykrym położeniu, toć rozumiesz, tam stryj czeka chory... dalipan, że i so-
bie, i wam oszczędziła nudnego wieczora, i tak lepiej.
 Ale ja też to samo znajduję  rzekł zawsze nadzwyczaj grzeczny Roman. 
Bynajmniej tego za złe nie mam, i owszem...
 Słuchajże  dodała Nieczujska  Lola ci się mogła wydać zle, ja ci słowo
daję, kochany hrabio, złote serce, najlepsze dziecko w świecie. Ale co chcesz,
człowiek czasem ze strachu głowę traci.
Uśmiechnął się hrabia, nie znajdując, żeby się go panna ulękła lub stra-
ciła głowę.
 Zobaczysz, przekonasz się  mówiła Nieczujska  będzie najlepszą żoną...
Poznacie się bliżej, ręczę.
Uderzyła się w piersi ciocia.
 Już za drugim razem będzie lepiej, ona się ośmieli, hrabia także... i po-
kochacie się, dalipan, bo to i koniecznie potrzebne, i musi być.
Ze spuszczoną głową słuchał tych pocieszeń młodzieniec, chcąc się wy-
rwać czym prędzej.
 Nie zrażaj się pan tylko  dokończyła ciocia.
Roman pożegnał się, konie stały już, powóz był upakowany. Francois zało-
żył cache - nez100 od wilgoci jesiennej, siedli i ruszyli.
 Do Odryszowa!  rzekł hrabia  tam konie spoczną trochę.
Podróż wcale nie była przyjemną.
W niedostatku kagańca zapalono latarnie w koczu, ale te, doskonałe w
mieście, na grobelkach i mostkach oświetlały tylko już przebyte niebezpie-
czeństwa. Trzeba było jechać powoli, stawać nawet, aby nie znaną drogę ba-
dać gruntownie, i do Odryszowa pózno już dostał się Roman. Przez kilka tych
godzin myślał ciągle o swym położeniu, myślał to, co powie przed Bończą,
którego wtajemniczać nie wypadało. Stanęło na tym, aby w jak najpomyśl-
niejszym świetle odbytą kampanię przedstawić.
Pan Cherubin Bończa, tylko co powróciwszy z polowania, na którym jed-
nego tylko lisa uszczuł i z chartami swymi wcale miał nieprzyjemne rozpra-
wy, siedział u komina z cygarem, w humorze nie najlepszym, gdy mu o go-
ściu oznajmiono.
Cale się go nie spodziewał, ale rad mu był wielce, bo coś z niego dobyć
miał nadzieję i rozerwać się. Dom był kawalerski, ale na wielkiej stopie, choć
w wielkich długach. Bończa musiał utrzymywać się na tym tonie fałszywym i
wysokim dla ożenienia. Nie wypadało mu, mając różne projekta, spuścić z
niego. Długi więc nie zawadzały elegancji, dobrej kuchni, polowaniom wy-
stawnym i sportowi. Sam dwór, w nadziei, że doń wkrótce gospodyni zawita,
był przystrojony na jej przyjęcie.
99
k o m o s i ć s i ę - gniewać się
100
c a c h e  n e z (fr.) - długi i szeroki szalik wełniany
44
%7łydzi, nie wątpiąc o tym, że się pan Cherubin dobrze ożeni, pożyczali
chętnie, nie zbywało więc na niczym. Naprzeciwko przybywającego Romana
wypadł w eleganckim dezabilku101 wieczornym gospodarz.
Na pierwsze wejrzenie domyślił się z twarzy umyślnie rozpromienionej Ro-
mana, że tam coś nie bardzo szczęśliwie mu pójść musiało. Znawca in-
stynktowy charakterów, wiedział, że hrabia, gdyby mu się powiodło, byłby
skromny i pokorny, rozpromienienie okrywało tylko niepowodzenie. Udał
jednak, że nic nie rozumie. Wziąwszy się pod ręce, poszli razem do gabinetu,
zadysponowano herbatÄ™ i wieczerzÄ™ razem.
 Nie spodziewałem się, żebyś dziś nazad powracał  zawołał Bończa.
 Ja także  rzekł Roman  ale złożyło się lepiej, niż się spodziewałem.
Rozmówiliśmy się szczerze i otwarcie z baronówną, rzecz skończona, spieszę
do stryja chorego, aby go można uwiadomić. Zajechałem tylko na chwilkę,
troszkę spocząć u ciebie.
 Doskonale zrobiłeś, mam parę kuropatw, które nam dadzą z rożna, szpi-
kowane, z cytrynką, bo po obiedzie u panny musisz być głodny. Que dia-
ble!102 w podobnym położeniu  dodał śmiejąc się  pieczonego anioła czło-
wiek by w usta nie wziÄ…Å‚.
Spojrzał na niego. Roman wyciągał się na kanapce widocznie złamany i
znużony.
 No a panna, jak ci siÄ™ podoba?
 Prześliczna! a jaki takt! jaka przyzwoitość! Gdybyś widział toaletę!
Bończa się uśmiechnął.
 Samąś ją tam zastał?
 Z przyjaciółką, panią, panią... zdaje mi się, Grzegorską.
 Ano! znam, wiem! ale się dziwnie dobrały, przyznam ci się  szepnął
oglądając się gospodarz  Grzegorska śliczna jak anioł, sprytna jak szatan,
zalotna jak nie wiem co... niekoniecznie dla panienki mającej wyjść za mąż
dobrym jest mentorem...
 Towarzyszka z pensji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire