[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko.
- Pójdę na policję, mamo - zdecydowała Tilda. - W czasie rozwodu wspólny
majątek został podzielony i ten łobuz nie ma prawa żądać od ciebie więcej.
- Nie możesz iść na policję. Katie i James umrą ze wstydu, jeśli ich ojciec trafi za
kratki.
- Nie będę tego tolerowała. Milczenie rozzuchwala tylko Scotta.
Kiedy wieszała płaszcz w przedpokoju, zobaczyła na stoliku znajomą brązową
kopertę. Dzisiejsza poczta. Kolejny monit od prawników Raszada. Drżącymi dłońmi
rozerwała kopertę. Pełnomocnik księcia informował, że Beth ma opuścić dom w ciągu
czternastu dni. Sprawa trafi do sądu i zaległości będą ściągane przez komornika. Tilda
zabrała list do swojego pokoju. Nie miała serca pokazywać go w tej chwili matce.
Strata dachu nad głową będzie wstrząsem dla całej rodziny, myślała ze
smutkiem, obserwując przez okno rodzeństwo: dzieciaki wracały właśnie ze szkoły.
Przestaną się uczyć, gdy stanie się najgorsze. Jej rodzony brat, Aubrey, będzie zapewne
musiał rzucić studia.
Był tylko jeden ratunek: Raszad i seks. Książę i seks.
Nigdy nie spała z żadnym facetem, nie miała żadnego doświadczenia. Co za
rozczarowanie dla takiego kobieciarza, jak Jego Wysokość, pomyślała ze złośliwą sa-
26
S
R
tysfakcją. Zanim jednak Raszad przekona się, jaka jest zielona, zażąda od niego, by
odstąpił od wszelkich roszczeń finansowych wobec Beth. Wzdrygnęła się. Będzie
musiała kupczyć sobą.
Sięgnęła po komórkę, wybrała numer Metropolis Enterprises i poprosiła o
połączenie z Raszadem. Próbowano ją zbyć, nie chciano łączyć z samym szefem, w
końcu jednak postawiła na swoim.
Kiedy zobaczył na wyświetlaczu numer Tildy, uśmiechnął się. A więc chwyciła
przynętę. Była teraz jego. To on będzie decydował, gdzie się odbędzie spotkanie i jak
długo będzie się cieszył małą naciągaczką. Postara się uprzykrzyć jej życie. Wiedział
już, dokąd ją zabierze. Pałac jego dziadka, samotna rezydencja na pustyni, idealnie
nadawał się do jego celów.
- Słucham? - zapytał aksamitnym głosem.
- Przyjmuję twoją ofertę - wykrztusiła Tilda, chowając dumę do kieszeni.
- JakÄ… ofertÄ™?
Doskonale wiedział, w jakiej sprawie dzwoni, po prostu chciał ją jeszcze bardziej
upokorzyć.
- Powiedziałeś dzisiaj, że mam tylko jedno do zaofiarowania.
- Owszem, ciało - przytaknął. - Spotkamy się jutro po południu, by omówić
warunki. Już teraz mogę ci powiedzieć, że zamieszkasz za granicą. Nie próbuj dysku-
tować ze mną - powiedział ostro, jakby widział, że Tilda otwiera usta, żeby
zaprotestować.
Rozłączył się. Nie będzie negocjował z Tildą, nie ustąpi w żadnym punkcie,
będzie musiała być mu całkowicie posłuszna. Im wcześniej ta naciągaczka to zrozumie,
tym lepiej.
27
S
R
ROZDZIAA CZWARTY
Evan Jerrold wypatrzył wolne miejsce i zatrzymał się przy krawężniku.
- Powodzenia.
- Dziękuję. - Tilda otworzyła drzwiczki jaguara z uczuciem prawdziwej ulgi.
Strasznie nie lubiła łgać. Kiedy Beth wspomniała, że Tilda wybiera się właśnie do
Londynu, Evan zaproponował, że ją zawiezie. Zapytał oczywiście, co ma do
załatwienia w Londynie i pierwsza odpowiedz, która przyszła jej do głowy brzmiała:
rozmowa kwalifikacyjna. Było to wygodne kłamstwo, zważywszy, że Raszad straszył
jÄ… wyjazdem za granicÄ™.
- Będziesz miała ode mnie dobre referencje - obiecał. - Zadzwonię za godzinę
zapytać, jak ci poszło.
Tildę ogarnęło zakłopotanie.
- Nie musisz.
Starszy pan uśmiechnął się przebiegle.
- Odwiózłbym cię do domu. Tym sposobem będę miał okazję jeszcze raz
zobaczyć dzisiaj twoją matkę. Widzę, że ma jakieś zmartwienia.
Tilda zbyła uwagę milczeniem i wysiadła z samochodu. Dobrze, że dzieciaki nie
są równie spostrzegawcze, pomyślała tylko i zaczęła wchodzić po stopniach, zde-
nerwowana do ostatnich granic.
- Tildo! - zawołał za nią Evan. - Zostawiłaś torebkę.
Cofnęła się, zabrała torebkę, podziękowała Evanowi.
Drzwi otworzył lokaj i poprosił, żeby zaczekała w holu. W chwilę pózniej
pojawił się siwy, brodaty pan o miłej twarzy. Mocno zaskoczony ukłonił się Tildzie
uprzejmie i zniknÄ…Å‚ za jakimiÅ› drzwiami.
Lokaj wrócił i zaprowadził ją do salonu.
- Panna Crawford - zaanonsował.
Raszad przywitał ją lodowatym spojrzeniem. Nigdy nie domyśliłaby się, jakie
wrażenie wywierała na nim jej uroda.
- Siadaj - mruknÄ…Å‚.
On też prezentował się wspaniale, gdyby nie zimny, zacięty wyraz twarzy. Ale to
akurat nic nowego, powiedziała sobie Tilda. Przywykła już do jego odpychającego,
władczego sposobu bycia. Zdjęła kurtkę, której lokaj jakoś od niej nie odebrał, czy to
28
S
R
przez zapomnienie, czy przez lekceważenie, i usiadła w fotelu.
- To niesmaczne, żeby podwoził cię tutaj twój obecny kochanek, ale tego
mogłem się po tobie spodziewać - stwierdził Raszad z przekąsem.
Tilda pomyślała, że gra idzie o zbyt wysoką stawkę, by miała się obrażać na
prymitywne przycinki Jego Wysokości.
Z drugiej strony poczuła, że musi sprostować złośliwą uwagę.
- Evan mógłby być moim ojcem. Pracowałam u niego. To wszystko.
- Byłaś z nim na oficjalnym przyjęciu wydawanym przez uniwersytet. To bogaty
człowiek.
- Skąd wiesz o przyjęciu? Evan jest przyjacielem mojej rodziny, potrzebował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]