[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dłuższego czasu. Wie o mnie wszystko...
Z drugiej strony słuchawki zapadła cisza.
- Jesteś pewna, że to nie jest jakiś oszust? - spytał po chwili Ken.
- Widziałam jego legitymację.
- Mogła być fałszywa - stwierdził. - Sprawdzę tego faceta i zaraz
do ciebie przyjadÄ™.
- Ale ja nie dzwoniÄ™ z domu.
- A skÄ…d?
- Jestem z nim na kolacji. - Oczyma duszy zobaczyła brata, jak
dobrze jej znanym gestem chwyta się za głowę.
- Natychmiast wez taksówkę, jedz do domu i czekaj na mnie! -
rzucił stanowczo.
- Ale, Ken... - Nie zdążyła nic więcej powiedzieć.
Usłyszała trzask odkładanej słuchawki. Znając go mogła sądzić,
że jest już w połowie drogi do Malibu.
A jeśli Ken się nie mylił... Tak czy owak postanowiła skorzystać
z okazji. Stolik, przy którym jedli z Samem kolację, znajdował się w
dalekim, zacisznym kącie sali. Być może uda jej się niepostrzeżenie
opuścić restaurację, tak by Sam tego nie zauważył.
Z bijącym sercem wymknęła się do holu.
- Wybierasz siÄ™ gdzieÅ›, kochanie?
Drgnęła. Ten głos rozpoznałaby nawet na końcu świata.
Odwróciła się i spojrzała na Sama. Stał oparty o ścianę, z rękami
44
RS
skrzyżowanymi na piersi. Twarz miał kamienną, ale w jego oczach tlił
siÄ™ gniew.
45
RS
Rozdział 4
- Jestem strasznie zmęczona. - W to proste zdanie, poparte
niewinnym spojrzeniem, włożyła cały swój kunszt aktorski. -
Chciałabym już pojechać do domu.
Skinął głową.
- Dobrze. Możemy porozmawiać u ciebie.
Ujął Abby za łokieć gestem pozornie uprzejmym, ale jego palce
twardo zacisnęły się wokół jej przedramienia. Poprowadził ją w stronę
wyjścia.
- Mogę wziąć taksówkę, panie Garrett - zaprotestowała. - Na
pewno nie po drodze panu do Malibu.
- Och, Abby, Abby - westchnął. - Kiedy wreszcie zrozumiesz, że
jesteśmy na razie skazani na swoje towarzystwo?
W drzwiach pożegnał ich uśmiechnięty Max.
- Mam nadzieję, że państwo dobrze się bawili.
- Wspaniale. Jak zawsze u ciebie, Max - odparł z uśmiechem
Sam.
- Do widzenia. - Wzrok Maxa zatrzymał się na Abby.
- %7łyczę państwu miłego wieczoru.
- Jest pan tu dosyć znaną postacią - zauważyła Abby, kiedy
wyjechali na autostradÄ™.
- Znam Maxa od dobrych paru lat.
- Czy mogę wiedzieć, w jaki sposób się poznaliście?
- Czyżby zainteresowała cię moja skromna osoba?
46
RS
- W końcu pan wie o mnie wszystko, a ja o panu prawie nic -
odparła z wyrzutem. - Nie wiem nawet, czy pan jest żonaty.
- A czy to ma jakieÅ› znaczenie?
- Oczywiście, że nie - zapewniła go podejrzanie szybko.
- Chciałabym tylko, żebyśmy sobie wyjaśnili parę spraw.
- Max był szantażowany przez ludzi, którzy chcieli przejąć jego
restaurację - wyjaśnił Sam. - Na początku nie traktował poważnie tych
pogróżek, ale z czasem wymagania szantażystów stawały się coraz
bardziej wygórowane. %7łądali, by zaopatrywał się w żywność i
alkohole u wskazanych przez nich dostawców, a w końcu postanowili
go wykupić.
- Za jakąś śmiesznie niską cenę?- domyśliła się.
- No, powiedzmy za cenÄ™ odbiegajÄ…cÄ… od rynkowej.
Obserwowaliśmy ich od dłuższego czasu, ale nikt z pokrzywdzonych
nie chciał z nami współpracować. Dopiero Max dał się namówić.
Powiedział szantażystom, że jestem jego cichym wspólnikiem, który
trzyma kasę, i że muszą zwrócić się do mnie. Ubiłem z nimi interes i
w ten sposób stałem się jednym z nich. Po sześciu miesiącach akt
oskarżenia był już gotowy, Max odzyskał swój lokal, a wielu
właścicieli restauracji w tym mieście mogło nareszcie spać spokojnie.
- Wszedł pan w środowisko gangsterskie! To bardzo ryzykowne!
- Myślę, że tak-zgodził się uprzejmie.
- Mogli pana zabić. - Głos Abby zadrżał lekko.
- Ależ, Abby - odezwał się kpiąco - czyżbyś martwiła się o
mnie?
47
RS
- Te rozmowy o morderstwach działają mi na nerwy. Czy
moglibyśmy zmienić temat? - spytała pozornie obojętnym tonem.
- Oczywiście - wzruszył ramionami. - I jeszcze coś, póki
pamiętam. Nie jestem żonaty.
Kenneth Swan czekał na nich przed domem Abby. Kiedy
wysiedli z samochodu, wyskoczył ze swego BMW i rzucił się w
stronÄ™ siostry.
- Ale mi napędziłaś strachu! - krzyknął, porywając ją w objęcia.
Delikatnie poklepała go po policzku.
- Przecież widzisz, że jestem cała i zdrowa.
Wzrok Kena powędrował ponad jej ramieniem w kierunku
Sama.
- Zadzwoniłem do lokalnego biura FBI. Kiedy ci powiem, czego
dowiedziałem się o tym twoim Garretcie, zrozumiesz, czemu tak się o
ciebie niepokoiłem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire