[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gorsza, gdy otoczony sam jeden zostanÄ™.
Wszyscy pierzchli. Lecz dłużej wahać się nie godzi,
Wiem, że z placu haniebnie sam gnuśnik uchodzi,
285
Mąż zaś wielkiego serca nigdy się nie boi,
Czy zwalczy, czy go zwalczÄ…, na miejscu dostoi«.
Kiedy siÄ™ tak utwierdza w niebezpiecznym stanie,
Wielkim tłumem nadchodzą pancerni Trojanie,
Wojsko ich zgubcę swego wśród siebie zamyka.
106
290
A jak psy i myśliwi obracają dzika,
Gdy się z kniei pokaże, błyszczą groty w ręce,
On białe kły w skrzywionej zaostrza paszczęce,
Zgrzyt zębów grzmi po lesie, a choć zwierz tak srogi,
Psy i myśliwcy w piersi nie przejmują trwogi:
295
Tak na Odysa bijÄ… Trojanie zuchwali.
On broniÄ…c siÄ™ najpierwej Dejopejta wali,
Potem oręż w Toonie i Ennomie zbroczył;
Przy nich zginął Chersydam, gdy z wozu wyskoczył.
We wnętrzności odebrał ciężki raz dziryta,
300
Pada i piasek własną krwią zbroczony chwyta.
Tych rzucił, ale jeszcze nie stępił żelaza:
Poległ brat Soka, Charop, mężny syn Hipaza.
Sokus, mąż bogom równy, ratunek mu niesie
I zbliżywszy siÄ™, rzecze: »MÄ…dry Odysie,
305
Równie chytrości niesyt, jak rycerskich czynów!
Albo chlubić się będziesz, żeś dziś obu synów
Hippasa zabił w polu i z nich odarł zbroje,
Albo też tym żelazem ja przetnÄ™ dni twoje«.
To rzekł i silnym w tarczę pociskiem uderza;
310
Przebił ją, nawet dzida przeszła wśród pancerza
I zdarła z kości skórę, dosięgnąwszy ciała,
Ale ją od wnętrzności Pallada wstrzymała.
CzuÅ‚ Ódyseusz, iż z rany tak pÅ‚ytkiej nie zginie.
WiÄ™c cofnÄ…wszy siÄ™ rzecze: »Biedny Trojaninie,
315
Zaraz się to dla ciebie spełni, czegoś żądał:
Już więcej słońca nie będziesz oglądał...
Skończył; Sokus ucieczką od śmierci się chronił,
Lecz go pocisk Odysa wśród ramion dogonił...
Wraz z ciała, z tarczy Soka dobywa dziryta;
320
Ból go przeszył, za grotem płynie krew obfita.
Postrzegłszy krew cieknącą z Odyseusza rany,
Zachęcają się, tłumem lecą nań Trojany,
Zgubcę swego pragnący otoczyć dokoła.
On, cofając się, na swe towarzysze woła.
325
Trzykroć, ile mu piersi tchu wystarczą, krzyknął,
Trzykroć głos ten Atryda młodszego przeniknął,
Więc mówi do Ajasa, bliskiego rycerza:
»Ajasie, gÅ‚os Itaka w uszy miÄ™ uderza,
Musi on w niebezpiecznym znajdować się stanie.
330
Otoczyli go pewnie zawzięci Trojanie;
Woła wsparcia, niezdolny sam oprzeć się wielu.
Wyrwijmy go z rąk zjadłej tłuszczy, przyjacielu!
Choć mężny, lecz sam; liczba i mężnych zwycięża.
Ach! %7Å‚eby Grek nie pÅ‚akaÅ‚ tak wielkiego męża!«
335
To rzekłszy idzie przodkiem, Ajas za nim śpieszy:
Znajdują Odyseusza wśród trojańskiej rzeszy.
A jako tłum zgłodniałych szakali krwi chciwy
Ugania za rogaczem ranionym z cięciwy
Ten, póki siły starczą i krew nie upłynie,
340
Szybkim biegiem po gęstej ucieka krzewinie,
107
Wreszcie pada bez życia, osłabion od strzały,
Przypadają szakale, szarpią go w kawały;
Lecz gdy tam lwa srogiego przypadek zaniesie,
Lew żre zdobycz, szakale rozprysną po lesie:
345
Tak i liczni, i silni za Odysem idÄ…
Trojanie, a Odyseusz śmierć odpędza dzidą;
Lecz gdy Ajas z puklerzem, na kształt wieży, stanie,
W różne strony przelękli pierzchają Trojanie.
Atryd wziął go za rękę, z boju wyprowadził,
350
I gdy z końmi powoznik przybył, na wóz wsadził.
Wtedy wielki Trojanom Ajas na kark wsiada:
Natychmiast Dorykl, boczny syn Pryjama, pada,
Przy nim Piraz, Lizander i Pilart z Pandokiem.
A jak rzeka, obfitym wezbrana potokiem,
355
Kiedy gwałtowne spadną na góry ulewy,
I dumne wali dęby, i poziome krzewy
Czarny muł pędząc w morze: tak nieprzyjaciele
Gromi Ajas i konie wraz, i męże ściele.
Nie doszła do Hektora klęska tych szeregów,
360
Na lewym walczył skrzydle u Skamandra brzegów...
By łatwiej rozbił roty i w ich krwi się zbroczył,
Rozżarty Hektor z wozu na ziemię wyskoczył;
Walczył, a wiele silnym dokazując razem
Walił nieprzyjacioły mieczem, dzidą, głazem.
365
Gdziekolwiek się pokazał, mężnie się potykał,
Z wielkim jednak Ajasem spotkania unikał.
Wtedy strach na Ajasa przypuścił pan górny:
Zdumiał się, na grzbiet rzucił puklerz siedmioskómy,
Uchodzi, wkoło wzrokiem rzuca jak zwierz srogi,
370
Znowu się zwraca, wolnym krokiem stawiać nogi.
A jak psy i wieśniacy, do bitew zwyczajni,
Nie dają lwu do wołów przybliżyć się stajni,
Całą noc przy niej pilnie odprawując straże;
On wpada rozjuszony, lecz nic nie dokaże,
375
Próżno na mięso ostrzy kły w krwawej paszczęce,
Bo groty nań rzucają zewsząd śmiałe ręce
I smolne miecą głownie, a tak bez nadziei
Smutnie ryczÄ…cy rano uchodzi do kniei:
Tak niechętny, tak bólem i smutkiem przejęty,
380
Cofał się Ajas, trwożny o greckie okręty.
Jak zaś na chłopców mało dba osieł leniwy,
Gdy na okryte kłosem dostanie się niwy;
Ci łamią o grzbiet kije, osieł ścina zboże,
I nic mu mdła ich siła poradzić nie może,
385
Aż wtedy go wypędzą, gdy już wypcha boki: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire