[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie wiedział. Nie pamiętał, by kiedykolwiek odwiedzał Laredo, lecz
Mission Creek również nie wydawało mu się znajome.
- Dziękuję, że mi go oddałeś, Juan.
- Nie ma za co.
Włączyła silnik, a on stał i patrzył za samochodem, aż tylne
światła zniknęły w mroku. Potem wrócił na ganek i rozejrzał się
wokół, ogarniając ciemne sylwetki drzew w oddali, księżyc w
pierwszej kwadrze, proste piękno teksaskiej nocy.
Nie, Mission Creek nie wydawało mu się znajome, lecz nagle
poczuł się tu jak w domu. W miejscu, do którego należał.
Słońce wpadające przez żaluzje i zapach świeżo zaparzonej
kawy obudziły Lourdes. Usiadła przed dębową toaletką i zaczęła
czesać włosy, starając się doprowadzić do porządku. Przez całą noc
prawie nie zmrużyła oka. Z powodu Juana.
Nie mogła przestać o nim myśleć; wciąż odtwarzała w pamięci
ich pocałunek i zastanawiała się, czy tego wieczoru mężczyzna
pocałuje ją znowu.
73
Anula
ous
l
a
and
c
s
Spojrzała na swoje odbicie, żałując, że nie ma więcej
doświadczenia, że nie umawiała się częściej z mężczyznami. Tkwiła
na ranczu, unikając spotkań towarzyskich.
Z drugiej strony, pracowała siedem dni w tygodniu. A cenne
chwile, gdy nie miała nic do roboty, spędzała z córeczkami.
- Mama!
Drzwi otwarły się i obie dziewczynki wpadły do pokoju
Lourdes.
- Zgadnij, co się stało? Juan przyszedł. I zobacz, co zrobił do
obrazka Paige. - Nina wskazała trzymaną przez siostrę piękną,
rzezbionÄ… ramkÄ™.
Serce Lourdes zabiło mocniej. Podejrzewała, że mężczyzna
pracował przez znaczną część nocy, używając resztek drewna i
narzędzi znalezionych w stodole.
- Prawda, jaka ładna? - Paige promieniała jak małe słoneczko.
- Bardzo. - Taka ładna, że Lourdes chciało się płakać.
- A wiesz, co Juan teraz robi? - spytała Nina, i natychmiast
wyjaśniła, nie dając jej szansy na odpowiedz: - Dyktuje Caco listę
zakupów. Będzie dla ciebie gotował kolację, z deserem i w ogóle. -
Podskoczyła z przejęcia. - Caco nawet nie słyszała o takich rzeczach.
A Amy mówi, że to fajnie, że on umie gotować takie dziwaczne
rzeczy.
- Ojej.
74
Anula
ous
l
a
and
c
s
Lourdes jakoś nie przyszło do głowy, że czeka ją rzeczywisty
posiłek. Nie sądziła, że Juan ugotuje coś specjalnego. Nie
podejrzewała też, że zostanie w to zaangażowana cała rodzina.
- Pośpiesz się, to zobaczysz, co jej kazał kupić.
Za swoją pierwszą wypłatę, uświadomiła sobie. Pieniądze, które
dostał za pracę. Upierał się, że zapłaci za ubrania, jakie mu kupiła, a
teraz wydawał resztę na ucztę.
Ruszyła za dziewczynkami do jadalni! Juan siedział nad kartką
papieru, z kubkiem kawy obok łokcia. Stół był zastawiony do
śniadania.
Obok mężczyzny siedziała zaintrygowana Amy, a nad jego
ramieniem pochylała się Caco, prychając jak kotka. Juan najwyrazniej
opowiadał jej o potrawach, które chciał przygotować. Podniósł wzrok
i puls Lourdes przyśpieszył, posyłając drobne fale przez jej żyły.
- Słyszałam, że przygotowujesz listę zakupów - rzuciła na
powitanie, mając nadzieję, że zamaskuje tym swoje skrępowanie.
Skinął głową z uśmiechem; wiedziała, że mężczyzna myśli o ich
pocałunku. Czułym, słodkim pocałunku.
- Zrobię gnocchi - wyjaśnił. - I biseotti z żurawiną i migdałami.
Lourdes nie znała tych potraw. Spojrzała na Caco; starsza
kobieta zmierzwiła Juanowi włosy.
- On jest WÅ‚ochem.
- Sono Italiano - potwierdził z przesadnym akcentem, pomagając
sobie rękami. - Sycylijczykiem.
75
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Naprawdę? - Lourdes wytrzeszczyła oczy. - Od kiedy? To
znaczy, kiedy sobie przypomniałeś?
- Dzisiaj, jak zacząłem wymyślać menu. Gnocchi to
ziemniaczane kluseczki, a biseotti to moje ulubione ciasteczka.
Lourdes chciała go dotknąć, otrzeć się policzkiem o jego
policzek.
- Pamięć ci się poprawia. Coraz więcej sobie przypominasz.
- Fakt. - Zaśmiał się. - Ale tylko Włoch skojarzyłby swoje
pochodzenie z jedzeniem.
Ona też się roześmiała.
- Lubisz gotować? Wzruszył ramionami.
- Nie jestem świetnym kucharzem, ale potrafię przyrządzić
mięso w sosie.
Próbowała go sobie wyobrazić dorastającego w sycylijskiej
rodzinie.
- Powinnam była cię nazwać Mario albo Sonny. Uśmiechnął się
szeroko.
- Juan mi odpowiada, bella donna. Jej puls znowu oszalał. Bella
donna.
- Piękna kobieta.
- Mogłabyś przyjść do mnie trochę wcześniej? - spytał. -
Pomożesz mi zrobić gnocchi.
- Okej.
Popatrzyli na siebie tęsknie i w tym momencie Lourdes
uświadomiła sobie, że obserwuje ich cała rodzina. Zawstydzona,
76
Anula
ous
l
a
and
c
s
przygładziła włosy i poszła przynieść kawy. W kuchni oparła się o
stół, pełna niecierpliwości, by dzień wreszcie się skończył - by
wreszcie nadszedł wieczór.
77
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA SIÓDMY
Kuchnia w domku Juana była niewielka, lecz bynajmniej mu to
nie przeszkadzało. Intymna atmosfera tylko dodawała uroku. W
powietrzu unosił się znajomy zapach oregano i czosnku, sos
pomidorowy, w którym dusiły się mięsne kulki, mrugał na ogniu.
Upiekł już biseotti, kruche ciasteczka zapamiętane z dzieciństwa,
i schował je do szczelnego pojemnika. Antipasto złożone z oliwek,
pepperocini, salami i sera mozzarella czekało gotowe. Przygotował je,
by Lourdes mogła jeść, gdy będą popijać wino i razem sporządzać
gnocchi.
Obrócił się, by się do niej uśmiechnąć. Wyglądała delikatnie i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]