[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Niech mi pani daruje, że panią nieco złajałem przed chwilą, pani hrabino  rzekł łagodniej
ksiądz biorąc czek, który mu podała.  Ale gdy takie interesy są w grze!
Po czym, wsuwajÄ…c czek do kieszeni:
 Byłoby bluznierstwem dziękować pani, nieprawdaż? bodaj w imieniu Tego, w którego
rękach jestem tylko bardzo niegodnym narzędziem.
Zdławił w fularowej chustce krótki szloch, po czym, opanowując się natychmiast, szurnął nogą
i mruknął coś szybko w obcym języku.
 Pan jest Włoch?  spytała hrabina.
 Hiszpan! Szczerość moich uczuć zdradza mnie.
 W każdym razie nie akcent. Doprawdy, mówi pan po francusku tak...
 Jest pani zbyt uprzejma, pani hrabino. Daruje pani, że panią opuszczę tak spiesznie. Dzięki
naszej kombinacyjce będę mógł się dostać jeszcze dziś wieczór do Narbony, gdzie kardynał oczekuje
mnie z wielką niecierpliwością. %7łegnam panią!
Ujął jej ręce, przegiął się wstecz i patrząc bystro na hrabinę, rzucił:
 %7Å‚egnaj, hrabino de Saint-Prix.
Potem z palcem na ustach:
 I pamiętaj pani, że jedno twoje słowo może wszystko zgubić.
Zaledwie wyszedł, już hrabina biegła do dzwonka.
 Amelio, powiedz Piotrowi, aby miał powozik w pogotowiu, zaraz po śniadaniu pojedziemy
do miasta. Och, jeszcze chwila. Niech Germain wsiÄ…dzie na rower i zawiezie natychmiast do pani
Fleurissoire list, który ci wręczę.
I schylona nad otwartym jeszcze sekretarzykiem, napisała, co następuje:
Droga pani!
Będę u pani niebawem. Niech mnie pani czeka około drugiej. Mam jej coś bardzo ważnego
do powiedzenia. Niech się pani tak urządzi, żebyśmy były same.
Podpisała, zapieczętowała, po czym podała kopertę Amelii.
II
Pani Amedeuszowa Fleurissoire, z domu Péterat, mÅ‚odsza siostra Weroniki Armand-Dubois i
MaÅ‚gorzaty de Baraglioul, otrzymaÅ‚a dziwaczne imiÄ™ Arnika. Filibert Péterat, botanik dość sÅ‚awny za
drugiego cesarstwa ze swoich niedoli małżeńskich, przyrzekł sobie już za młodu dać swoim
ewentualnym dzieciom imiona kwiatów. Niektórym przyjaciołom wydało się nieco dziwne imię
Weroniki, które dał pierwszej córce; nazywając drugą Margeryta, spotkał się z zarzutami, że się cofa,
że ustępuje wobec opinii, że wpada w banalność. Za czym, nagle zbuntowany, postanowił obdarzyć
swój trzeci produkt imieniem zdecydowanie botanicznym, aby zamknąć usta wszelkiej obmowie.
Niedługo po urodzeniu się Arniki pan Filibert, którego charakter zrobił się cierpki, rozszedł się
z żoną, opuścił stolicę i osiedlił się w Pau. Małżonka spędzała zimę w Paryżu, ale w pierwszych
dniach wiosny spieszyła do swego rodzinnego miasta, do Tarbes, gdzie gościła dwie starsze córki w
starym rodzinnym domu.
Weronika i Margeryta dzieliły rok między Tarbes a Pau. Co do małej Arniki, lekceważonej
przez siostry i matkę, trochę głupiutkiej co prawda i bardziej wzruszającej niż ładnej, ta żyła latem i
zimÄ… przy ojcu.
Największą radością dziecka było herboryzować z ojcem na wsi; często jednak maniak,
ulegając swej zgryzliwej naturze, zostawiał ją, puszczał się sam na olbrzymi spacer, wracał
zmęczony i natychmiast po obiedzie pakował się do łóżka, nie darząc córki jałmużną jednego
uśmiechu lub słowa. W godzinach natchnienia grał na flecie, powtarzając niezmęczenie te same
melodie. Przez resztę czasu rysował drobiazgowe portrety kwiatów.
Stara służąca imieniem Rezeda, która się zajmowała kuchnią i gospodarstwem, czuwała nad
dzieckiem; nauczyła je nawet tych niewielu rzeczy, które sama umiała. Przy tym trybie Arnika
zaledwie umiała czytać mając dziesięć lat. W końcu życzliwe dusze zwróciły na nią uwagę Filiberta:
Arnika poszła na pensję do wdowy Semene, która wszczepiała  początki" tuzinowi dziewcząt i kilku
bardzo młodym chłopcom.
Arnika Péterat, ufna i bezbronna, nie wyobrażaÅ‚a sobie do tego dnia, że jej imiÄ™ może kogo
śmieszyć. W dniu swego wstąpienia na pensję zyskała nagłe objawienie swojej śmieszności; fala
drwin przygięła ją niby mdły wodorost: czerwieniła się, bladła, płakała; a pani Semene, karząc od
jednego zamachu całą klasę za niewłaściwe zachowanie się, zdołała w ten sposób niezręcznie
zmienić w zawziętość wybryk zrazu niewinny.
Długa, galaretowata, niedokrewna, tępa, Arnika siedziała w klasie ze zwieszonymi ramionami;
a kiedy pani Semene wskazaÅ‚a:  Trzecia Å‚awka po lewej, panno Péterat"  klasa, na przekór
upomnieniom, wybuchała na nowo śmiechem.
Biedna Arnika! %7łycie ukazywało się jej jako posępna aleja obsadzona konceptami i drwinkami.
Szczęściem, pani Semene nie została nieczuła na jej niedole, i niebawem dziewczynka mogła znalezć
schronienie na Å‚onie wdowy.
Arnika wolała raczej dłużej zostawać na pensji po lekcjach niż wracać do pustego domu, gdzie
rzadko zastawała ojca; pani Semene miała córkę, o siedem lat starszą od Arniki, trochę garbatą, ale
miłą; w nadziei złapania dla niej męża pani Semene przyjmowała gości w niedzielę wieczorem, a
nawet urządzała dwa razy na rok podwieczorki z rycytacjami i skakanką; przychodziły tam, przez
wdzięczność, niektóre dawne uczennice w towarzystwie rodziców oraz, z braku czegoś lepszego,
paru młodych ludzi bez majątku i bez przyszłości. Arnika brała udział we wszystkich tych zebraniach;
kwiat bez blasku, aż nadto dyskretny, który mimo to nie miał zostać nie zauważony.
Kiedy w czternastym roku Arnika straciła ojca, pani Semene przygarnęła sierotę, którą siostry
jej, znacznie od Arniki starsze, odwiedzały raczej rzadko. Jednakże w czasie jednej z tych krótkich
wizyt, Margeryta spotkała pierwszy raz tego, który w dwa lata pózniej miał zostać jej mężem: Julius
de Baraglioul, wówczas liczący dwadzieścia osiem lat, bawił na wsi u swego dziadka, Roberta de
Baraglioul, który, jak rzekliśmy wprzódy, osiedlił się w okolicach Pau niedługo po aneksji księstwa
Parmy przez FrancjÄ™.
Zwietne małżeÅ„stwo Margeryty (zresztÄ… panny Péterat nie byÅ‚y bez majÄ…tku) zwiÄ™kszaÅ‚o w
olśnionych oczach Arniki dystans do siostry; przeczuwała, że nigdy żaden hrabia, żaden Julius, nie
zechce pochylony nad nią oddychać jej zapachem. Zazdrościła siostrze, że zdołała się pozbyć tego
niewdziÄ™cznego nazwiska: Péterat. ImiÄ™  Margeryta" wydawaÅ‚o siÄ™ jej urocze. Jakże Å‚adnie brzmiaÅ‚o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire