[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardzo zaaferowana pielęgniarka. Jedno spojrzenie na Poirota wystarczyło jej.
Musiała otrzymać bardzo dokładne instrukcje od doktora Grahama wraz ze
szczegółowym opisem małego detektywa. Nie potrafiła ukryć uśmiechu.
- Panna Buckley dobrze spała - oznajmiła nam. - Proszę panów na górę.
Nick znajdowała się w bardzo miłym pokoiku. W wąskim metalowym łóżeczku
wyglądała jak zmęczone dziecko. Twarz miała bardzo bladą, a oczy jej były
podejrzanie zaczerwienione.
- Bardzo się cieszę, że panowie przyszli - powiedziała słabym głosem.
Poirot ujął jej dłoń w obydwie ręce.
- Odwagi, mademoiselle! Będzie pani jeszcze miała dla kogo żyć.
Słowa te zaskoczyły ją. Spojrzała mu w oczy.
- O! - powiedziała tylko. - O!
- Czy nie zechciałaby mi pani teraz powiedzieć, co panią tak gnębiło w ostatnich
czasach? A może mam zgadnąć? Czy zechce pani, mademoiselle, przyjąć ode mnie
wyrazy najgłębszego współczucia?
Zarumieniła się.
44
- Więc pan wie? A zresztą to już teraz obojętne, czy kto wie, czy nie. Jest po
wszystkim. Nigdy w życiu już go nie zobaczę.
Głos jej się załamał.
- Odwagi, mademoiselle. - Nie mam już ani krztyny odwagi. Wyczerpała się w ciągu
ostatnich kilku tygodni. Wciąż wierzyłam i czekałam... ostatnio...
Nic nie rozumiałem.
- Niech pani spojrzy na biednego Hastingsa - odezwał się Poirot. - On nie ma
pojęcia, o czym my mówimy.
Spojrzała na mnie swoimi nieszczęśliwymi oczami.
- Michael Seton, ten lotnik - powiedziała wreszcie. - Byliśmy zaręczeni. A on
zginął... Nie żyje...
XI. MOTYW
Byłem zupełnie zaskoczony. Spojrzałem na Poirota.
- Czy to miałeś na myśli?
- Tak. mon ami. Wiedziałem już od rana.
- Ale skąd? Jak mogłeś się domyślić? Powiedziałeś, że przy śniadaniu.
- No tak, kochany. Dowiedziałem się przy śniadaniu z pierwszych stron wszystkich
dzienników. Przypomniałem sobie rozmowę przy wczorajszej kolacji i wszystko mi
się skojarzyło. - Zwrócił się do Nick: - Czy pani słuchała wiadomości wczoraj
wieczorem?
- Tak. Nastawiłam radio. Powiedziałam, że idę do telefonu. Chciałam sama
wysłuchać dziennika wieczornego, w razie... gdyby... - Przełknęła z trudem
ślinę. - No i usłyszałam...
- Wiem, wiem. - Ujął jej szczupłą dłoń w swoje ręce.
- To było okropne. Zaraz potem zaczęli się zjawiać ci wszyscy ludzie. Nie wiem
nawet, co się ze mną działo. Czułam się jak we śnie. Widziałam siebie samą z
boku, jak obcą osobę. To było bardzo dziwne uczucie. Zachowywałam się normalnie,
tak jak co dzień.
- Tak, tak, rozumiem.
- A potem, kiedy poszłam na górę po narzutkę Freddie, załamałam się na moment.
Szybko się jednak opanowałam. Madzia wciąż wołała coś o tym swoim palcie. W
końcu wzięła mój szal i poszła. Upudrowałam się, nałożyłam trochę różu i
pobiegłam za nią. Leżała... tam... nieżywa...
- Tak, tak, to musiało być straszne wrażenie.
- Pan nie rozumie. %7łałowałam, że to nie ja tam leżę. Chciałam umrzeć. Ale nie,
żyłam... i pewnie żyć będę jeszcze całe lata. A Michael nie żyje... zatopiony
daleko na dnie oceanu.
- Pauvre enfant!
- Nie chcę żyć. Naprawdę nie chce mi się już żyć!
- Wiem, wiem. Wszyscy mamy takie chwile, kiedy chcemy umrzeć. Ale to przechodzi.
Rozpacz mija. Trudno pani w to uwierzyć w tej chwili. Jestem starym człowiekiem
i nie powinienem tak mówić. To puste słowa dla pani. Wiem, że pani tak myśli.
Puste słowa.
- A pan pewnie sądzi, że zapomnę i wyjdę za mąż za kogo innego. Nigdy!
Siadła w pościeli z płonącymi policzkami i błyszczącymi oczami. Wyglądała
prześlicznie. Poirot powiedział łagodnie:
- Nie, nie. Nic podobnego nie myślę. Pani ma szczęście, mademoiselle. Kochał
panią dzielny człowiek... bohater. Jak go pani właściwie poznała?
- W Le Touquet... w zeszłym roku we wrześniu. Prawie rok temu.
- A kiedy się zaręczyliście?
- Zaraz po Bożym Narodzeniu. Ale to miał być sekret.
- Dlaczego?
- Stryj Michaela, stary sir Matthew Seton, kochał ptaki, ale nienawidził kobiet.
- Ah! Ce n'est pas raisonnable21!
- No, może nie jest dokładnie tak, jak mówię. To był prawdziwy dziwak. Uważał,
że kobiety rujnują mężczyznom życie, a Michael był całkowicie od niego zależny.
Sir Matthew był okropnie dumny z Michaela i finansował wszystkie jego wyprawy,
dał mu pieniądze na skonstruowanie "Albatrosa" i pokrył wydatki związane z lotem
dokoła świata. Było to największe marzenie Michaela, no i jego stryja. Gdyby się
45
udało, to wtedy Michael mógłby poprosić stryja o wszystko. A nawet gdyby stryj
się wtedy sprzeciwił, to nie miałoby to już większego znaczenia. Michael byłby
już wtedy międzynarodową sławą. A stryj w końcu na pewno by mu wybaczył.
- Tak, tak, rozumiem.
- Ale Michael twierdził, że gdyby teraz się coś wydało, to byłaby klęska.
Trzymaliśmy więc nasze zaręczyny w najgłębszej tajemnicy. Ja osobiście nikomu
nic nie mówiłam. Nawet Freddie.
Poirot westchnÄ…Å‚.
- Szkoda, że pani przynajmniej mnie nie powiedziała, mademoiselle.
Nick spojrzała na niego ze zdumieniem.
- Czy stanowiłoby to jakąś różnicę? Czy to mogło mieć coś wspólnego z tymi
tajemniczymi zamachami na moje życie? Nie, przyrzekłam Michaelowi, że nic nikomu
nie powiem, i słowa dotrzymałam. Ale to było straszne. Takie napięcie...
czekanie. A wszyscy na mnie, że jestem taka nerwowa. Nie mogłam im wytłumaczyć.
- Rozumiem to wszystko doskonale.
- Już raz zaginął, wie pan. Gdy przelatywał nad pustynią, w drodze do Indii. To
też było okropne, jednak sprawa szybko się wyjaśniła. Miał uszkodzony motor, ale
jakoś mu go naprawili i mógł lecieć dalej. Cały czas powtarzałam sobie, że
pewnie i tym razem tak będzie. Wszyscy dokoła mówili, że on nie żyje, ale ja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]