[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nawet d Arnot był jakby piorunem rażony, ponieważ i jemu wydawało się rzeczą niemożliwą do
uwierzenia, aby człowiek mógł w tak krótkim czasie zabić lwa, mając do rozporządzenia tak nędzne
uzbrojenie, jakie Tarzan wziął z sobą, i aby ten człowiek mógł przenieść sam potężne cielsko przez
splątany gąszcz dżungli.
Ludzie otoczyli kołem Tarzana, zarzucając go pytaniami. Jedyną jego odpowiedzią były
powtarzane ze śmiechem słowa obniżające znaczenie wielkiego czynu.
Dla Tarzana było to jakby wychwalanie bohaterstwa rzeznika za to, że zabił krowę. Tarzan tak
często zabijał lwa, już to na pokarm dla siebie, już to w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa, że
sam czyn nie wydawał mu się niczym szczególnym. Był on jednak istotnie bohaterem w oczach tych
ludzi ludzi przyzwyczajonych do polowań na wielką zwierzynę.
Przy tej sposobności wygrał dziesięć tysięcy franków, gdyż d Arnot nalegał, żeby całą tę sumę
przyjÄ…Å‚.
Była ona bardzo poważną pozycją dla Tarzana, który teraz właśnie zaczął rozumieć potęgę ukrytą
w tych małych kawałkach metalu lub papieru, które przechodziły z jednych rąk do innych za każdym
razem, kiedy istoty ludzkie jezdziły, jadły, spały w hotelu, nabywały ubranie, piły, pracowały, bawiły
się lub szukały osłony przed deszczem, zimnem lub upałem.
Stało się widocznym dla Tarzana, że nie mając pieniędzy ludzie muszą umierać. D Arnot mówił
mu, żeby się nie kłopotał brakiem pieniędzy, posiadał bowiem ich dosyć dla nich obu, lecz
człowiek małpa dowiadywał się wielu rzeczy, a między nimi i tego, że ludzie lekceważyli sobie
tych, którzy przyjmowali pieniądze od innych, nie dając w zamian czegoś innego równej wartości.
Niebawem po epizodzie z polowaniem na lwa udało się d Arnotowi wynająć stary statek dla
dopłynięcia wzdłuż brzegów do zamkniętej lądami przystani Tarzana.
Był to radosny dla nich obu dzień, w którym mały statek podniósł kotwicę i wypłynął na otwarte
morze.
Wycieczka na pobrzeżu odbyła się bez szczególnych wydarzeń. Nazajutrz po zarzuceniu kotwicy
przed chatą Tarzan ubrany znów w swój strój, noszony w puszczy, zabrawszy rydel, wybrał się sam
jeden do uroczyska małp, gdzie złożony był skarb.
Póznym wieczorem dnia następnego powrócił, niosąc na plecach wielką skrzynię i o wschodzie
słońca mały statek przesunął się przez przesmyk przystani w podróż na północ.
W trzy tygodnie pózniej Tarzan i d Arnot jechali jako pasażerowie na pokładzie francuskiego
parowca, udającego się do Lionu. Spędziwszy kilka dni w tym mieście, d Arnot zabrał Tarzana do
Paryża.
Człowiek małpa chciał jechać do Ameryki, lecz d Arnot wymógł na nim, żeby mu towarzyszył
przedtem do Paryża, nie zdradzając mu, jaka to konieczność skłoniła go do postawienia takiego
żądania.
Jedną z pierwszych spraw, które d Arnot załatwił po przybyciu do Paryża, było umówienie się co
do odwiedzin wysokiego urzędnika w departamencie policji, dawnego swego znajomego. Tarzana
d Arnot wziÄ…Å‚ z sobÄ….
Zręcznie kierując rozmową, d Arnot doprowadził do tego, że urzędnik wytłumaczył
zainteresowanemu tym objaśnieniem Tarzanowi rozmaite metody używane przy chwytaniu
przestępców i identyfikowaniu osób. Jedną z najciekawszych był sposób przekonywania się o
identyczności osób z odbicia palcy.
Jakież znaczenie mogą mieć takie odbicia zapytał Tarzan jeżeli po kilku latach linie na
palcach całkowicie się zmieniają przez obumarcie tkanek i narastanie nowych.
Linie nie zmieniają się wcale odrzekł urzędnik. Od dzieciństwa do starości odbicia
palców ulegają zmianom tylko co do wielkości.
O ile nastąpiło zdjęcie odbicia wielkiego palca i czterech palców na obu rękach, chyba tylko
przez utratę tego wszystkiego można uniknąć identyfikacji.
To zadziwiające wykrzyknął d Arnot. Ciekaw jestem, jak mogą wyglądać linie moich
własnych palców.
Aatwo można się o tym przekonać odrzekł oficer policji i zadzwonił na swego pomocnika,
któremu wydał jakieś zlecenie.
Wezwany opuścił pokój, lecz zaraz powrócił ze skrzynką drewnianą, którą postawił na biurku
swego zwierzchnika.
Będzie pan widział odbicie linii swych palców za maleńką chwilę.
Wyjął z małej szafki kwadratową szklaną taflę, tubkę gęstego tuszu, gumowy wałek i kilka
czystych białych kart.
Wycisnąwszy kroplę tuszu na taflę, roztarł ją na powierzchni za pomocą gumowego wałka.
Powierzchnia pokryła się bardzo cienką jednostajną warstwą tuszu&
Połóż pan cztery palce prawej ręki na taflę, ot tak przemówił do porucznika. A teraz
palec duży. Dobrze. A teraz połóż pan palec w tej samej pozycji na tej karcie, tu, nie trochę
bardziej na prawo. Musimy zostawić miejsce na wielki palec i resztę palców lewej ręki. Dobrze,
skończone. A teraz niech pan zrobi to samo lewą ręką.
Chodz no, Tarzanie zawołał d Arnot zobaczmy, jakie będą twoje linie.
Tarzan chętnie zastosował się do życzenia d Arnota, zadając oficerowi policji liczne pytania w
czasie tej czynności.
Czy odbicia palców wskazują cechy charakterystyczne ras? zapytał. Czy może pan na
przykład określić tylko z odbitki palców, czy osoba była Negrem, czy też należała do rasy
kaukaskiej?
Nie zdaje mi się odpowiedział oficer chociaż niektórzy utrzymują, że linie Negrów są
mniej skomplikowane.
Czy odbitki palców małpy dadzą się odróżnić od linii ludzkich?
Zapewne tak, ponieważ linie małpy muszą być prostsze niż linie należące do wyższych
organizmów.
Lecz linie palców dziecka, pochodzącego ze skrzyżowania małpy i człowieka, mogą
wskazywać cechy charakterystyczne obojga rodziców? ciągnął dalej Tarzan.
Tak sądzę odpowiedział urzędnik. Wiedza nie posunęła się dostatecznie, aby można
było wyrokować w tego rodzaju sprawach. Nie chciałbym polegać na wskazówkach z linii palców w
innych sprawach, jak tylko w odróżnianiu osobników rodzaju ludzkiego.
W tej dziedzinie dane dają pewność absolutną. Nie było prawdopodobnie na świecie dwu
ludzi, którzy by mieli identyczne linie na wszystkich palcach. Jest rzeczą bardzo wątpliwą, czy
jakiekolwiek odbicie powtórzy się ściśle i dokładnie kiedykolwiek.
Czy porównanie zabiera dużo czasu i dużo pracy? zapytał d Arnot.
Zwykle kilka tylko chwil, jeżeli odbitki są wyrazne. D Arnot wyjął czarną książeczkę z
kieszeni i zaczął przewracać stronice.
Tarzan spoglądał na książkę ze zdziwieniem. W jaki sposób jego książka znalazła się w rękach
d Arnota?
D Arnot zatrzymał się przy stronicy, na której znajdowało się pięć drobnych pręg.
Podał otwartą książkę urzędnikowi.
Czy te odbicia są podobne do moich lub do pana Tarzana, i czy może pan powiedzieć, czy są
one identyczne z nimi?
Urzędnik wziął z biurka silne szkło powiększające i zaczai pilnie rozglądać wszystkie trzy
wzorki, przy czym robił notatki na nich.
Tarzan teraz zrozumiał, jakie miała znaczenie wizyta u oficera policji.
Odpowiedz na zagadkę jego życia ukryta była w tych drobnych znakach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]