[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Moi rodzice zostali przyjęci do tego szpitala dwadzieścia trzy lata
temu po wypadku. Powiedziano mi, że obydwoje zmarli. Otrzymałam
kopię świadectwa zgonu ojca, ale dokumentu potwierdzającego śmierć
mamy nie odnaleziono.
- Może zaszła jakaś pomyłka? - Ann Johnson popatrzyła na nią ze
współczuciem.
- Właśnie tego chciałam się dowiedzieć. Niewykluczone, że
przeżyła.
- Nie wolno nam udostępniać dokumentacji osobom postronnym. -
W głosie siostry dało się wyczuć szczery żal.
- Nie wymagam, żeby łamała pani przepisy, wystarczy mi ustna
informacja. Mam dokumenty potwierdzające pokrewieństwo. Czy
mogłaby pani zajrzeć do kartoteki? - Wyciągnęła swoją metrykę i
świadectwo zgonu ojca.
Młoda kobieta obejrzała je uważnie, zastanowiła się chwilę i
odetchnęła z ulgą.
- Chyba nie popełnię wykroczenia. Proszę chwilę poczekać.
Kartoteki sprzed lat znajdują się w archiwum , wtedy jeszcze nie
zapisywano danych w komputerze. - Wskazała im krzesła i poprosiła przez
telefon o zastępstwo. Gdy tylko jej miejsce zajął pielęgniarz, skopiowała
obie strony papieru i wyszła do piwnicy.
- Dziękuję, dziękuję z całego serca! - zawołała za nią Charlotte.
Charlotte i Alexander zajęli miejsce obok matki z płaczącym
niemowlęciem.
- Ma alergię, swędzi go skóra - odezwała się zawstydzona kobieta. -
Przepraszam, że tak wrzeszczy.
- Nic dziwnego, przecież cierpi - powiedział Alexander ściszonym
głosem. - Całe szczęście, że to nic poważnego, doktor przepisze mu
lekarstwo i wszystko będzie dobrze.
Mały ucichł i wodził za Alexandrem okrągłymi, niebieskimi
oczkami.
- Widzi pan, uspokoił się - ucieszyła się matka. - Tylko na głos ojca
reaguje w ten sposób. Mógłby pan do niego chwilę pogadać?
Alexander pochylił się i zaczął czule przemawiać do chłopca.
Obydwaj wyglądali na bardzo zadowolonych. Charlotte zapomniała o
własnych problemach i z zachwytem obserwowała sielską scenkę. Nigdy
nie podejrzewałaby Alexandra o sentyment do niemowląt. Lekarz wezwał
kobietę do gabinetu. Zanim weszła, podziękowała za pomoc.
- Powinien się pan postarać o własne. Taka piękna para na pewno
wyda na świat wspaniałe potomstwo - dodała na odchodnym. Roześmiała
się jeszcze na widok rumieńca na twarzy Charlotte i znikła za drzwiami.
Alexander promieniał. Pogłaskał Charlotte po szyi.
- Chciałabyś urodzić mi dziecko, ma petite?
- Wolałabym wcześniej zostać mężatką - odparła, wyraznie
zakłopotana. - A z tobą to mało prawdopodobne.
Naprawdę w to nie wierzyła. Ledwo śmiała marzyć o przedłużeniu
wspólnych chwil. Nawet wtedy, gdy postanowiła walczyć, to najwyżej o
pamięć, może o kontynuację znajomości, ale nie o miejsce w jego
nieufnym sercu.
Alexander spochmurniał.
- Powinniśmy porozmawiać... - Przerwał na widok uśmiechniętej
siostry Johnson.
- Nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo! - zawołała z daleka - Muszę
przyznać, że wtedy wzorowo prowadzono rejestry.
Charlotte nie mogła się doczekać wiadomości. Zcisnęła rękę
Alexandra. Pielęgniarka otworzyła pożółkłą kartę choroby i przeczytała:
- Mary Ashton została ranna w wypadku, w którym zginął jej mąż.
Po tygodniu wypisano ją w dobrym stanie zdrowia.
- Dziękuję - wykrztusiła Charlotte. - Czy macie państwo jakieś
bliższe dane? Może adres?
- Niestety, nie. Na pewno nie mieszka ani w Kendał, ani w okolicy -
oznajmiła z żalem. - Ale wierzę, że ją znajdziecie.
Charlotte bezwładnie opadła na krzesło.
- Chodzmy, kochanie - poprosił Alexander, pomógł jej wstać i
wyprowadził ją na zewnątrz.
Opierała się o jego silne ramię, wdzięczna, że nie próbuje nawiązać
rozmowy. Minęło wiele czasu, zanim się odezwała:
- Nigdy nie sięgałam myślami tak daleko. Nie przypuszczałam, że
będę tak cierpieć, gdy się dowiem, że przeżyła.
Gdzie była, kiedy jej potrzebowałam? Kochała nas, wiem to na
pewno, więc dlaczego nas opuściła? - jęknęła ze łzami w oczach.
- Pewnie musiała. Z tego co wiemy o Spencerze, mógł zabrać dzieci
wbrew jej woli.
Rozpaczliwie chciała wierzyć w to wyjaśnienie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire