[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zobaczył go również Stan. Mężczyzna stojący na głazie, górujący odrobinę nad
tłumem. Był szczupły, jasnowłosy, przypominał pastucha... przeładował broń...
wycelował.
Stanowi zaświtała zapewne ta sama szalona myśl, która pojawiła się w
mojej głowie.
Claudia na linii strzału?
Krzyknął. Przedarł się przez tłum. Zobaczyłam, jak ją przewraca.
Za mną rozległy się krzyki, odgłosy strzelaniny.
Chaos.
Zwistały kule. Zbyt szybko, by je dostrzec. Zbyt groznie. Tak łatwo jest
strzelić. Tak łatwo zginąć.
Detektyw celujący w zabójcę, który mierzył do niego, zachwiał się, chybił
celu raniony kulÄ… w bark.
Stan poległ ugodzony w plecy kulą policjanta.
Claudia zniknęła.
Kagan wygrał mecz, nie tracąc ani jednego gracza.
Przestałam płakać jedynie na moment, by zrobić to, czego tak dobrze mnie
nauczył. Poprzysięgłam zemstę.
Rozdział 31
Kawa zimna, pączki są ciepłe poczęstowała mnie Angela.
Potrząsnęłam głową.
Spróbuj zadzwonić do niej jeszcze raz polecił mi Zack.
Wybrałam numer w maleńkim gabinecie Angeli udekorowanym zgodnie z
duchem sztuk walki.
Nie było jej przez całą noc oświadczyłam, odwieszając słuchawkę.
Dokąd mogła pójść?
O której zaczęłaś dzwonić? spytała Angela.
Raczej kiedy skończyłam. Zrezygnowałam o północy i pojechałam
taksówką, by czekać na nią. W ogóle nie wróciła do domu. Od której do niej
dzwonimy?
Od ósmej rano odparł Zack. Przynajmniej nie szuka jej policja. Policja
poszukiwała czarnoskórej staruszki z wielkim brzuchem.
Szkoda, że mnie tam nie było oznajmił Zack, jak przystało na glinę.
Bogu niech będą dzięki powiedziała Angela. Stan Cole nie dostał
cynku, przynajmniej tyle się dowiedziałam. Sam do tego doszedł.
Podobnie Kagan. Zack zgniótł styropianowy kubek, rozlewając resztki
kawy po stole. Miał nadzieję, że pojawią się gliny, żeby mógł im
zaprezentować huczny pokaz społecznego poparcia dla Stowarzyszenia. Czy
Claudia zauważyła, kto ją podciął?
Z mojego miejsca nie widziałam. A gdyby Stan nie zginął? Kiedy
spostrzegł już obrączkę Claudii... musiałaby zniknąć. Sama odpowiedziałam
na własne pytanie. Kagan ją wykorzystał, niech go szlag! A teraz
rzeczywiście zniknęła. Co on z nią zrobił?
Sądzę, że sama się gdzieś schowała oznajmiła Angela. Myślę, że
musimy odejść.
Nie. Zack odsunął krzesło. To Kagan musi odejść. On i jego nowi
kumple to psychole. Do cholery, Angie, jeśli teraz wezmiemy nogi za pas,
wszystko zmarnujemy.
Liczba trupów zaczyna rosnąć wtrąciłam. Wczoraj zginął policjant.
Cios poniżej pasa, Karen. Podszedł do okna zbyt brudnego, by przez nie
wyjrzeć. Tacy gliniarze jak Stan należą do rzadkości.
Gliniarze jak Stan? powtórzyłam, kiedy ciągle się nie odwracał.
Był oddany pracy. Lubiłem go powiedział cicho Zack. W innych
okolicznościach.
Nie tylko przyjaciół będziemy tracić zwróciła się do niego Angela.
Zginie również wielu cywilów. Przemoc zawsze staje się w końcu ślepa.
Obracała w palcach odznakę Joego. W kieszeni spodni nosiła jeszcze króliczą
łapkę na szczęście.
Zack odezwałam się dużo rozmyślałam od czasu Misji przeciwko
sędziemu Youngerowi. Wiesz, co jest słabym punktem Stowarzyszenia?
Słabość. Ludzie, którzy zgorzknieli, kiedy system ich zawiódł. Osoby podatne
na pochlebstwa. Szaleńcy szukających wrażeń. Nawet najlepszym z nas zdarza
się czasem zbłądzić. Pragnęłam kiedyś, żeby ławy przysięgłych surowiej
obchodziły się z bandytami i gwałcicielami, o których czytałam orzeczenie
winy, ciężki wyrok, następnym razem może jeszcze cięższy. Teraz już nie.
Szybciej i łatwiej jest a na dodatek daje większą satysfakcję połamać kilka
rąk i nóg. To nie tylko przerażające, lecz także... bezsensowne.
Zack wrócił do stołu.
Cholera zaklęła Angela skończyły mi się cygaretki. Czystym rzutem
trafiła pudełkiem do kosza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]