[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pies przywiązał się do rudego urwisa. Na biodrze oparł odbezpieczony lekki karabin
maszynowy.
Kiedy pierwszy z nas pokonał niebezpieczne miejsce, nad naszymi głowami rozbłysła
flara, oświetlając upiornym światłem całą okolicę.
Kilku naszych padło na ziemię obok zwłok Rosjanina.
- Zaraz będą sztuczne ognie. Iwan musiał nas wyniuchać - zaklął Stary. Skończył mówić tak szybko,
jak zaczął. Tra-tra-tra, skamlał ciężki karabin
maszynowy. Martwe ciało podskakiwało tak, jakby powróciło w nie życie.
Rusz-ram, rusz-ram, padające w pobliżu granaty mozdzierzowe ochlapywały nas
błotem. Te diabelskie bombki można było usłyszeć dopiero wtedy, gdy eksplodowały tuż
obok. Kolejne karabiny maszynowe przyłączyły się do koncertu.
- Spokojnie, nie strzelać - przebijał się przez ciemność uspokajający głos von Barringa.
Leżał na brzuchu, tak jak cała kompania.
Mogło to trwać godziny, albo tylko trzy minuty. Po pewnym czasie było już po
wszystkim i znowu zaczęliśmy przeczołgiwać się przez Rosjanina ubranego w brązowy
mundur.
Stary klepnÄ…Å‚ mnie lekko w ramiÄ™, dajÄ…c znak.
- Czas na mnie.
Kiedy znalazłem się obok ciała, prawie zwymiotowałem. Było napuchnięte i
makabryczne. Zielona ciecz wypływała z nozdrzy i ust. Smród był potworny. Po mnie szli
Porta i Legionista. Byli ostatni. Mozdzierz zmusił nas do leżenia plackiem. Ktoś krzyknął za
nami. Kolejnych kilka granatów upadło niedaleko ochlapując nas błotem.
- Niech to szlag, aleśmy wdepnęli - zajęczał Stege. Legionista wziął głębszy oddech i
powiedział.
- Oni to chyba nazywajÄ… rosyjskÄ… Å‚azniÄ….
- Drugi pluton na stanowiska - rozkazał porucznik Harder. Głos lekko mu drżał. W
porównaniu z nami był jeszcze zielony.
Pluto miał kłopoty z ustawieniem karabinu maszynowego i strasznie przeklinał przy
układaniu worków z piaskiem. Tuż obok jego głowy kula plasnęła w jeden z nich.
- Przeklęte kupy gnoju - ryknął wielki doker. - Cieszę się, że wiem gdzie was znalezć,
zasrane eunuchy. ZrobiÄ™ z was miazgÄ™!
Z wściekłością cisnął granatem, by dodać mocy swym grozbom.
- Uważajcie chłopaki, ten luneciarz nie strzela ślepakami
Następna kula zakwiliła trafiając w czoło jednego z czołgistów. Kawałki czaszki i
mózgu obryzgały Legionistę, który z grymasem niezadowolenia na twarzy zdrapał je z
munduru bagnetem.
Artylerzyści ze 104-go, którym przyszliśmy z pomocą, powiedzieli, że wylądowaliśmy
w prawdziwym gównie.
 Najbardziej uważajcie o siódmej rano i o piątej wieczorem, wtedy Iwan atakuje. Poza
tym trzeba radzić sobie z ogniem karabinów maszynowych, mozdzierzami i kilkoma
snajperami".
Zapaliliśmy w ziemiankach Zwiece Hindenburga i zakosztowaliśmy trochę
odpoczynku.
Porta wyjął potłuszczoną talię kart. Na głowę założył znaleziony gdzieś cylinder i
elegancko go przekrzywił. Kapelusz miał kilka wgnieceń, zaś jedwab pokrycia był tak zużyty,
że Porta pomalował go w niebieskie i czerwone pasy. W oko włożył monokl, który znalazł
wcześniej w Rumunii. Szkiełko w nim było pęknięte, co sprawiało, że oko wyglądało
groteskowo. Czarna oprawka była przyczepiona do naramiennika gumką od dziewczęcych
majtek.
Niczym krupier w Monte Carlo wyniośle potasował karty i zawołał.
- Proszę obstawiać i przypominam: nie gramy na kredyt. Zbyt dużo pieniędzy straciłem przez to, że
jakieś głupie dupki dały się zabić Iwanowi zanim spłacili długi.
Najniższa stawka 10 marek Hitlera albo 100 rubli Stalina.
Położył na stole dwanaście kart, a trzynastą odwrócił - był to as pik. Bez słowa zgarnął
pulę do zawieszonego na szyi pojemnika na maskę przeciwgazową. Wygrał osiem razy z
rzędu. Po takiej lekcji zaczęliśmy ostrożniej obstawiać. Nikt nie wypowiedział na głos myśli,
że bankier po prostu oszukuje. Pewnie dlatego, że Porta obłożył się pistoletami
maszynowymi, a za nim usiadł Legionista, pieszcząc odbezpieczony P-38.
Stary czytał otrzymaną od żony książkę. Od czasu do czasu wyciągał sfatygowany
portfel, w którym przechowywał jej zdjęcie oraz fotografie dzieci. Tęsknił bardzo za domem.
Często widzieliśmy, jak oglądając te zdjęcia płakał.
Kapitan von Barring razem z porucznikiem Harderem weszli do ziemianki, przysiedli
siÄ™ do Starego i szeptem rozmawiali.
- Wywiad doniósł, że możemy się spodziewać Iwana o trzeciej po południu - mówił
Barring do Starego. - Sprawdz czy wszystko jest przygotowane. Dowódca kompanii, którą
zluzowaliśmy powiedział, że wylądowaliśmy w samym centrum bitwy. Rozkazy z batalionu
mówią, że w żadnym przypadku nie wolno nam opuścić wzgórza 268.9. Dopóki tu siedzimy,
panujemy nad całą okolicą. Jeśli Iwan nas stąd spędzi, to cała dywizja będzie miała do
wyboru: wycofać się, albo skapitulować. Iwan bardzo dobrze orientuje się w naszej sytuacji.
- To znaczy - powiedział zamyślony Stary - że z całą pewnością rzuci na nas wszystkie
swoje siły. Sądzi pan, że wprowadzi czołgi?
- Nie, dopóki teren nie zamarznie. Ale jak tylko chwyci mróz, to będzie po nas. Mam
nadzieję, że do tego czasu przesiądziemy się na nasze czołgi - odparł zmęczonym głosem von
Barring. Rozejrzał się i w półmroku ziemianki spostrzegł Portę w kolorowym, jedwabnym
kapeluszu na głowie.
- Chryste - krzyknął - znowu założyłeś ten kretyński kapelusz? Włóż furażerkę i
przestań się już wydurniać!
- Tak jest - odrzekł Porta, wsypując kolejną wygraną do prawie pełnego pojemnika na
maskę przeciwgazową. Następnie naciągnął czapkę polową na swój jedwabny cylinder. Von Barring
potrząsnął głową i ze śmiechem powiedział do Starego oraz do
porucznika Hardera.
- Ten błazen jest nieznośny! Jeśli dowódca pułku zobaczy go w czymś takim na
głowie, to już po nim!
Wśród grających właśnie rozległ się straszny harmider. Malutki odkrył, że Porta ma
dwa asy pik. Ryczał wściekle i już miał go udusić, gdy powstrzymała go lufa P-38 oraz
odbezpieczony pistolet maszynowy.
- Masz chęć na jeszcze parę dziurek oprócz gęby i dupy? - Spytał Legionista wstając i
kopiąc Malutkiego w żołądek. Wielkolud z chrząknięciem przewrócił się na plecy. Kapitan von
Barring i porucznik Harder udali, że tego nie widzą. Chwilę pózniej gra
toczyła się dalej, jak gdyby nigdy nic. Udawaliśmy, że nikt nie zauważył oszustwa. Malutki
grał z nami dalej i udało mu się nawet wygrać parę razy z rzędu. To znacznie poprawiło mu
humor. Z entuzjazmem walnął Portę w plecy i uprzejmie poprosił o wybaczenie za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire