[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że mogę nie iść? Albo znowu da mi jakieś zlecenie i wydaje mi się, że wypada wywiązać się
zeń osobiście. Czasem także pogoda zbyt piękna, by siedzieć w domu, idę tedy do Wahlhe-
imu. Ale wówczas znajduję się tylko o pół godziny drogi od niej... i oto już wkraczam w bra-
mę leśniczówki. Babka opowiadała mi bajkę o magnetycznej górze. Gdy się okręt znalazł w
jej pobliżu, nagle tracił wszystkie żelazne części, i gwozdzie i śruby pędziły ku onej górze, a
biedni żeglarze tonęli, przywaleni ciężarem rozlatujących się belek.
30 lipca
Albert przyjechał, ja tedy muszę ustąpić. Gdyby nawet był najlepszym, nąjszlachetniej-
szym człowiekiem, tak że pod każdym względem gotów bym był uznać Jego wyższość nad
sobą, to i tak nie byłbym w stanie patrzeć na przyozdobionego tylu doskonałościami człowie-
ka. Dość tego Wilhelmie! Przyjechał narzeczony! Jest to miły, zacny człowiek, któremu nic
zarzucić nie można. Szczęściem, nie byłem świadkiem powitania! Serce by mi pękło chyba.
Bardzo jest delikatny, w obecności mojej ani razu nie pocałował Loty. Niech mu to Bóg wy-
nagrodzi. Polubiłem go za szacunek, jaki jej okazuje. Jest mi życzliwy i podejrzewam, że jest
to raczej dzieło Loty, niż wyraz jego własnych uczuć. Kobiety są mistrzyniami w tych spra-
wach i mają słuszność. Jeśli uda im się utrzymać zgodę pomiędzy dwu wielbicielami, zyskują
na tym same najwięcej. Ale rzadko się to co prawda udaje.
Nie mogę mimo wszystko odmówić szacunku Albertowi. Jego spokój odbija bardzo ja-
skrawo od mego wrażliwego usposobienia i ukryć tego nie sposób. Jest to człowiek uczucia i
wie, czym jest dlań Lota. Humor ma zawsze, zda się, dobry, a wiesz, że wady przeciwnej
znieść nie mogę w ludziach i nienawidzę ponad wszystkie inne.
Uważa mnie za człowieka rozumnego, a przywiązanie moje do Loty, radość, jaką mnie na-
pełnia każdy jej krok, zwiększa jeszcze w nim poczucie zwycięstwa i kocha ją tym mocniej.
26
Jedyny to w pierwszej części list do Loty ( dodany zresztą dopiero w drugiej redakcji).
23
Niepodobna zbadać, czy nie dokucza jej czasem drobnymi objawami zazdrości, ale na jego
miejscu, ja sam nie mógłbym się opędzić temu szatanowi.
Zresztą mniejsza z tym, rzecz główna to, że przepadła już moja radość związana z odwie-
dzinami u Loty. Obojętne, czy nazwę to głupotą, czy zaślepieniem! Nazwa nie ma tu znacze-
nia, rzecz sama mówi za siebie. Przed przyjazdem Alberta wiedziałem dobrze to wszystko, co
dzisiaj wiem, mianowicie, że nie mogę sobie rościć do niej żadnych praw, nie sięgałem też po
nie, przynajmniej o tyle, o ile jest to możliwe wobec tylu ponęt. A teraz oto, jak bałwan wy-
trzeszczam oczy i dziwuję się mocno, że tamten wrócił i zabiera mi dziewczynę sprzed nosa.
Zaciskam zęby i drwię z własnej głupoty, a drwię po dwa i trzykroć mocniej jeszcze z głu-
poty tych ludzi, którzy by mi tłumaczyć chcieli, że winienem zrezygnować i pogodzić się z
tym, czego zmienić niepodobna. - Precz z tymi kukłami! - Włóczę się po lesie, a wróciwszy
do Loty, widząc, jak siedzi z Albertem w altanie pod lipą, nie mogę wytrzymać i zaczynam
takie błazeństwa, takie wybryki, takie stroję miny i wyplatam głupstwa, że trudno to sobie
wyobrazić. - Na miłość boską - prosiła mnie dziś Lota - nie powtarzajże pan tej sceny z
wczorajszego wieczoru! Boję się pana, gdy zaczynasz być tak wesoły! - Bogiem a prawdą,
poluję na moment, kiedy on jest czymś zajęty, a gdy go dopadnę... szast... już pędzę do Loty i
radujÄ™ siÄ™, zastawszy jÄ… samÄ….
8 sierpnia
Zapewniam cię, Wilhelmie, że nie myślałem o tobie, gromiąc nieznośnych ludzi nakłania-
jących mnie do pogodzenia się z nieuchronnym losem. Nie sądziłem, zaprawdę, byś mógł
żywić takie zapatrywanie. Masz w gruncie słuszność. Jeno tylko mój drogi: w świecie rzadko
załatwia się coś przez tak lub nie, a w zakresie uczuć i postępowania jest tyle odmian, przejść
i półtonów, ile kształtów pośrednich pomiędzy nosem krogulczym a perkatym.
Nie bierz mi przeto za złe, że przyznając bez zastrzeżeń słuszność twej argumentacji, po-
staram się prześliznąć pomiędzy słowem: tak - i nie!
Powiadasz mi: albo masz nadzieję pozyskać sobie Lotę, albo nie. W pierwszym razie staraj
się zmienić ową nadzieję w rzeczywistość i ziścić swe zamysły, w .przeciwnym zaś razie
otrząśnij się i pozbądz się bezcelowego uczucia, które ochłonąć musi wszystkie twe siły! Mój
drogi, dobrze i łatwo ci to mówić.
Czyż możesz domagać się od człowieka, którego życie podkopuje powolna, nieuleczalna
choroba, by pchnięciem sztyletu położył od razu kres swojej męce? Czyż zło, pożerające jego
siły, nie odbiera mu zarazem odwagi wyzwolenia się zeń?
Mógłbyś mi odpowiedzieć podobnym porównaniem, mógłbyś rzec: któż by raczej nie wo-
lał pozbyć się jednego ramienia, jak przez wahanie i zwłokę narażać życie na niebezpieczeń-
stwo? - Sprawa to niełatwa do rozstrzygnięcia, przeto nie bawmy się w porównania. Dość
tego! Tak jest, mój drogi, odczuwam i ja chwilami porywy takiego męstwa, zdobywam się na
chęć otrząśnięcia i ucieczki i odszedłbym niezawodnie, gdybym wiedział, dokąd się udać!
Wieczorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]