[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ludzkie) słabości, która była niewątpliwie udziałem niektórych przynajmniej innych
zawiadowców baz, którzy podpisali kontrakt kierując się odmiennymi pobudkami niż ja. Czułem
się względnie dobrze. Miałem do dyspozycji liczne taśmy dzwiękowe i obrazowe. Mogłem
obcować ze sztuką tworzoną na Ziemi we wszystkich jej historycznych epokach. Czując się
zmęczony, mogłem zapaść w długi sen, w razie potrzeby byłem budzony, abym mógł spełniać
swoje obowiÄ…zki.
Do obowiązków tych należało między innymi i wypróbowywanie raz na jakiś czas aparatu
nazwanego intuitem. Przyznam się, że czyniłem to zawsze niechętnie, bowiem sceptycznie
odnosiłem się nie tyle do samego aparatu, co do celu któremu miał służyć. Intuit wynalazł przed
kilkunastu laty uczony, który miał na swym koncie kilka innych zadziwiających wynalazków.
Dotyczyły one głównie wyposażenia dalekodystansowych statków kosmicznych. Intuit był
jednakże odmienny od nich. Jego działanie miało polegać na uzyskiwaniu kontaktu z istotami
posiadającymi inteligencję, kimkolwiek i jakiekolwiek by one były.
Na Ziemi aparat działał bezbłędnie. Na dowolną odległość mogli się ze sobą kontaktować za
jego pomocą ludzie. Ale oni przecież mieli wiele innych sposobów komunikacji. Dlatego inni
poważni uczeni śmieli się wręcz z wynalazku profesora Glauta. Przyznawali mu  i to niechętnie
 tylko jedyną zasługę. %7łe jego aparat wykazał ostatecznie, iż na Ziemi jedynie ludzie są istotami
inteligentnymi.
Ale żeby można było za jego pomocą uzyskać kiedykolwiek kontakt z jakimiś
hipotetycznymi istotami inteligentnymi w kosmosie? Ja również w to nie wierzyłem. Jednak
Rada Zwiata zadecydowała, aby wszystkie stacje posiadały to urządzenie. Także i wyruszające
w bardziej odległe rejony kosmosu statki. Do tej pory jednakże, a minęło, jak powiedziałem,
kilkanaście lat od chwili wynalezienia i skonstruowania intuitu, żaden kontakt nie został
nawiÄ…zany.
Dzieliłem przekonanie większości obywateli naszego globu, że jesteśmy samotni jeśli chodzi
o tę specyficzną właściwość naszego gatunku, zwaną inteligencją. Czy należało się z tego
powodu cieszyć, a tym bardziej unosić pychą, to całkiem inna sprawa.
Byłem zdecydowany spełniać swoje obowiązki (wszystkie) niezależnie od tego, czy mi się
to podobało czy nie. Tak więc pewnego dnia, któryś raz już z rzędu podczas mego pobytu na
G39, sięgnąłem po aparat.
Tkwiłem przy nim znudzony około godziny. Postanowiłem jednak wypełnić mój obowiązek,
skoro wymagano tego ode mnie.
I usłyszałem, a raczej odebrałem, bo przecież nie chodziło tu o mój słuch, ale mózg.
 Kim... Kim... Kim jesteÅ›, powiedz...
 Dlaczego nie meldujesz, kim ty jesteś? Z jakiego statku  pomyślałem, sądząc, że
uchwyciłem kontakt z którąś z rakiet ziemskich badających kosmos.
 Sta... statku?  odebrałem.  Co to znaczy: sta... statek?
Wtedy zaszło we mnie, w moim mózgu coś, co można by określić jako nagłe przeobrażenie
czy też przeorientowanie na całkiem inny program. Jakby coś, istniejącego tylko w mej
podświadomości, zrozumiało, że tym razem nie chodzi o normalny kontakt. Kontakt z ludzmi.
 Kim ty jesteÅ›?
Teraz ów przekaz jaki uzyskałem za pomocą intuitu stał się całkiem wyrazny, wydało mi się,
że znany mi jest od zawsze, odkąd istnieję, tak bliski jak nie była żadna rozmowa prowadzona za
pomocą głosu czy też telepatii.
 Nie mogę ci wyjaśnić kim jestem, zanim nie będę wiedziała, czy mnie zrozumiesz. Wiem
w tej chwili tylko jedno, że nie jesteś istotą mi podobną. Bo z nimi spotykam się wprawdzie
rzadko, ale czasem mijamy się w przestrzeni i rozmawiamy ze sobą. Ciebie spotkałam
przypadkiem, zastanawiałam się nawet, czy się do ciebie odezwać. Chociaż byłaś otwarta.
 Otwarta?  nie rozumiałem.  Choć nie wiem kim ty jesteś, odpowiadam. Ja jestem
człowiekiem, istotą żyjącą na jednej z planet Galaktyki...
 Wiem, że takie istoty żyją na planetach. Uzyskiwałam z nimi kontakt... Lecz... boję się ich.
 Dlaczego?
 Bo często starały się wykorzystać mnie do swoich celów.
 Jakich?
 Rozmaitych, ale przeważnie godzących w porządek kosmosu. Dlatego bardzo rzadko,
nawiÄ…zujÄ…c kontakt, decydujÄ™ siÄ™ na rozmowÄ™. Ale niekiedy odczuwam potrzebÄ™, mimo
wszystko... Z ciekawości chociażby. Przemierzam nieskończone przestrzenie i powracam znów
w okolice, w których niegdyś byłam. I widzę, że zaszły zmiany. To jest... to jest trudne do
zrozumienia nawet dla mnie, chociaż będę istnieć dopóki będzie istnieć...
 Dopóki będzie istnieć co?  zapytałem.
 ...Ko... Nie mogę tego nazwać. Widocznie zle odbierasz, albo ja...
 Postaraj się jeszcze. Istotnie mój aparat jest niedoskonały.
 ...Dopóki istnieć będzie ko-me-ta... Kometa, na której żyję, lecz która nie jest mną. Ja
jestem bardziej niż ona nie-ma-te-rial-na... Nawet nie ga-zo-wa... Jeszcze mniej... Ale na niej
właśnie istnieję. Tak zadecydowała Natura...
 Rozumiem. Chciałbym  tu zastanowiłem się w jaki sposób mógłbym przekonać...
 Odbieram cię... Bardziej, niż jesteś tego świadoma. Jesteś inna, niż tamte istoty
z rozmaitych planet. Tak mi się wydaje. Nie masz złych zamiarów. Choć nie jestem jeszcze
pewna tego całkiem...
Na moment zaabsorbowało mnie jedno.
 Dlaczego odzywasz się do mnie tak, jakbym był kobietą?
 Ko...bie...?
 Tak. Na mojej planecie istnieją dwie płci. Kobiety i mężczyzni. Ja jestem mężczyzną.
 Chyba rozumiem... Już z czymś takim spotkałam się kiedyś, dawno temu. Chociaż to jest
rzadkie.
 A ty  powiedziałem z pewnym wahaniem  mówisz o sobie tak, jakbyś była kobietą.
Teraz dłuższą chwile nie było odpowiedzi.
 Nie wiem, nie wiem kim jestem w tym sensie. To nie ma dla mnie żadnego znaczenia,
rozumiesz?
 Tak Po prostu tak się określam, jak się czuję. Jaka się sobie wydaję. A ty... odbierasz mnie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire