[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pewna, że za chwilę znajdzie się na pokojach, w których spędziła wiele miłych chwil z pierwszą
żoną kalifa. Tylko po co?
Eunuch zapukał do drzwi, a inny je otworzył. Tego człowieka Harriet poznała.
Z beznamiętną miną skinął jej głową i odsunął się na bok, by mogła wejść. Nie rozumiała,
dlaczego nagle jest traktowana z takim szacunkiem.
Gdy znalazła się w pięknym pokoju Katriny, zobaczyła, że przyjaciółka leży na kanapie,
a otacza ją wianuszek ludzi. Pochylało się nad nią kilka kobiet… i mężczyzna! Co on robi
w pokoju Katriny?! Co się dzieje?!
– Harriet… – powiedziała Katrina. – Proszę, pomóż mi… Mówią, że mogę umrzeć, jeśli
dziecko szybko nie wyjdzie.
Wreszcie zrozumiała, w czym rzecz. Poród musiał trwać już kilka godzin, a mężczyzna
był medykiem. Podeszła do przyjaciółki, ujęła ją za rękę i spytała:
– Jak długo to już trwa?
– Długo… – szepnęła Katrina. – Zaczęło się rano, kiedy wstałam. Przez całą noc
płakałam, bo martwiłam się o ciebie… czy nikt cię nie skrzywdził? – Z niepokojem przyjrzała się
Harriet i nagle z całej siły zacisnęła dłoń, bowiem nastąpił kolejny skurcz. – To bardzo boli…
– Nie martw się o mnie. – Harriet uśmiechnęła się do niej. Wiedziała już, że sprowadzono
ją tutaj na prośbę Katriny. – Ważna jesteś tylko ty i twoje dziecko. Nie walcz z bólem, kiedy
nadchodzi. Musisz głęboko oddychać i z całej siły wypychać dziecko.
– Właśnie to jej mówiłem – włączył się medyk, spoglądając na Harriet z szacunkiem. –
Może teraz, skoro pani przyszła, będziemy mogli się pozbyć tych bezmyślnych trajkotek.
– Jestem gotowa spełnić każde pańskie życzenie – powiedziała Harriet. – Reszta może się
odsunąć. Wielmożna Katrina potrzebuje powietrza i trochę prywatności.
Medyk gestem oddalił kobiety. Stanęły z boku, ale nie przestały się przyglądać.
Gdy Katrina krzyknęła, Harriet delikatnie pogłaskała ją po czole.
– Trzymaj mnie za rękę, moja droga – powiedziała z uśmiechem. – Możesz dyszeć,
jakbyś biegła. To podobno pomaga. Towarzyszyłam żonie brata podczas porodu, a odbierał go
bardzo uczony medyk. Możesz mnie z całej siły ściskać, gdyby bardzo bolało.
Katrina natychmiast uścisnęła jej dłoń z taką siłą, że Harriet omal nie krzyknęła, ale
zdołała się powstrzymać i dalej dodawała otuchy przyjaciółce.
– Dziecko wychodzi – oznajmił medyk.
Katrina krzyknęła i wygięła ciało, a medyk wyciągnął dziecko. Po przecięciu pępowiny
noworodka wzięła na ręce jedna z kobiet. Medyk pracował jeszcze przez chwilę, wreszcie
wyprostował się i powiedział z uśmiechem do Harriet:
– Wielmożnej Katrinie będzie najlepiej pod pani opieką. Bardzo dziękuję za pomoc.
– Nie ma w tym mojej zasługi. Wielmożna Katrina sama sobie poradziła.
– Dodała jej pani tak bardzo potrzebnej odwagi. Przepraszam, ale muszę pokazać kalifowi
syna, najpierw jednak matka powinna zobaczyć, jakie piękne dziecko urodziła.
Przyniesiono chłopca do Katriny, która z czułym uśmiechem pocałowała synka
w czerwoną buzię, po czym oddała medykowi.
– Pokaż Ahmeda ojcu – powiedziała. – Dziękuję, doktorze. Teraz zajmą się mną moje
kobiety.
– Pani. – Skłonił się i odszedł z noworodkiem.
– Nie chcesz go nakarmić i potrzymać? – spytała Harriet.
– Zajmą się nim mamki. Kahlid pozwoli mi pobyć z nim codziennie przez kilka godzin,
ale nie powinnam wciąż trzymać dziecka przy sobie. Musi się dowiedzieć, jak być mężczyzną
i księciem. Kiedy dorośnie na tyle, by dołączyć do innych dzieci, będziemy go uczyć, Harriet.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]