[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Denovana. Kerry wcisnęła się w kąt, by zachować jak największy dystans.
Miało to być popołudnie poświęcone Archiemu, ale jeżeli będzie za blisko
Denovana, na pewno nie skoncentruje się myślami na małym chłopcu.
Tak, zanosi się na bardzo przyjemne popołudnie, pomyślała, machając
Archiemu, który akurat znowu się do, nich odwrócił.
Denovan obserwował ją ukradkiem. Taka naturalna, taka śliczna!
Dobrze, że jest z nimi Archie, bo gdyby znalazł się z nią sam na sam, nie
wiadomo, czy udałoby mu się utrzymać tę znajomość na płaszczyznie
wyłącznie przyjacielskiej. Zerknął na ludzi wsiadających do kolejki.
Ciekawe, czy w ich oczach wyglądają na szczęśliwą rodzinę? Tatę i mamę z
synkiem?
Tak mogłoby wyglądać jego życie, gdyby on i Lorna bardziej się
postarali, a ona polubiła stan macierzyński. Archie miałby wtedy rodzinę, a
nie tylko ojca, który praktycznie nie ma dla niego czasu, czy różne
opiekunki, miłe, ale jedynie wykonujące swoją pracę. Tak samo wyglądało
dzieciństwo Denovana.
Nagle rozległ się dzwonek.
 Ruszamy! Jedziemy!  entuzjazmował się Archie.
 Czuję, że czeka mnie prawdziwa przygoda  zauważyła Kerry ze
76
R
L
T
śmiechem.
Denovan położył ramię na oparciu, jednocześnie próbując
rozprostować nogi, ale całkiem niechcący przysunął się do Kerry.
 Ten wagonik jest mniejszy, niż mi się wydawało, kiedy byłem mały.
O, poznaję, zaraz będzie tunel!
 Uśmiechnął się, wskazując na kamienny łuk.  Ale chyba nie było
tej tablicy...  Tunel miłości do Krainy Zauroczenia .
Wjeżdżając do tunelu, kolejka zagwizdała. W ciemnościach rozległ się
krzyk Archiego:
 To ja zagwizdałem, to ja!
 Panowie, jak już wiecie, znajdujemy się w tunelu miłości...  z
głośników sączył się głos kierowcy.  Koniecznie skorzystajcie z okazji,
żeby pokazać dziewczynie swoich marzeń, jak bardzo ją kochacie!
Kerry nerwowo się zaśmiała. Wiedziała, że Denovan na nią patrzy,
czuła jego oddech i zapach wody po goleniu. Gdyby był zwyczajnym
facetem, za którym nie ciągną panny sznurem, niewykluczone, że by się do
niego przysunęła. Ale za nic w świecie nie dołączy do orszaku kobiet, który
podąża za nim w Londynie.
Jak długi jest ten tunel?! Z każdą sekundą atmosfera stawała się coraz
bardziej gęsta, ale być może Denovan tego nie odczuwał, a to tylko
wyobraznia każe czuć jego wargi na swoich i otaczające ją ramiona.
 Strasznie niewygodne te Å‚awki  mruknÄ…Å‚.  Dawno na takich nie
siedziałem.
 Oj, racja  przytaknęła.
Gdy niespodziewanie wyjechali na światło dzienne, zamrugała
oślepiona słońcem, a Denovan nałożył ciemne okulary, więc nie widziała
jego oczu. W końcu kolejka zatrzymała się na stacji, gdzie już czekała
77
R
L
T
następna grupa dzieciaków. Archie zeskoczył na peron.
 Widzę Larry ego!  zawołał uradowany.  I jego braci... i Daphne!
Cześć! Pomagałem kierować kolejką!
I gwizdałem! Tato, mogę się z nimi przejechać jeszcze raz?
 Teraz idziemy do wodospadu. To jest spory kawałek, więc musimy
ruszać, zanim zrobi się zimno.
Archie posmutniał.
 Ja chcę zostać z chłopakami  mruczał.  Nie chcę oglądać
wodospadu.
 Niech mu pan pozwoli z nami zostać  poprosił Larry.  Zajmiemy
siÄ™ nim, prawda, mamo?
 Na to się nie zgadzam  zaprotestował Denovan.  Opiekujecie się
nim od kilku dni. Co za dużo, to niezdrowo.
 Denovan, daj spokój!  Daphne się roześmiała.  Bardzo lubimy
Archiego, a poza tym on ma dobry wpływ na chłopców. Zajechaliśmy do
was, żeby go zabrać, ale już was nie zastaliśmy.
Kerry przygryzła wargę. Tego w planie nie było. Miała to być
wyprawa z myślą o Archiem, a teraz przyjdzie jej spędzić nadchodzące
godziny tylko z Denovanem.
 Zostańmy z nimi  zaproponowała.  W tygodniu Archie rzadko cię
widywał, a poza tym to świetna zabawa.
 Możecie sobie iść  rzucił Archie, po czym dodał:  Daphne będzie
się mną opiekować!
Daphne wybuchnęła śmiechem.
 Dawno nie widziałam was takich wypoczętych i zrelaksowanych,
ale te dwa tygodnie były naprawdę koszmarne. Idzcie i bawcie się dobrze.
Przyda siÄ™ wam porzÄ…dny spacer. Idzcie!
78
R
L
T
Archie patrzył błagalnie na ojca.
 Tato, idz już... i pozwól mi z nimi zostać.
Denovan zrezygnowany pokiwał głową.
 Skoro jesteÅ› pewny...  WyjÄ…Å‚ portfel.  Ale teraz to ja nalegam:
macie wszyscy pójść na słodki podwieczorek do tej tu kafejki, kiedy już się
wyszalejecie na kolejkach i zjeżdżalniach. Zobaczymy się w Braxton.
Daphne, przywieziesz go?
Archie z radosnym piskiem objÄ…Å‚ kolana ojca.
 Dzięki, dzięki, dzięki!
 Dziękuj Daphne i chłopcom, nie mnie.  Zwrócił się do Kerry.  No
cóż, ruszamy do wodospadu. Raznym krokiem zajmie to nam jakieś
czterdzieści minut.
Jedno jest pewne, pomyślała, zasapana wdrapując się pod górę, muszę
zadbać o kondycję. Głupio było wlec się za Denovanem szlakiem
graniczącym z parkiem rozrywki. Dawno nie była na siłowni, co teraz
dawało się we znaki, bo nie mogła za nim nadążyć. Gdy żył Andy, chadzali
na długie wycieczki, ale bez niego zbyt często korzystała z auta, bo samotne
spacery wywoływały zbyt wiele wspomnień i dojmujące poczucie
osamotnienia.
 Mam nadzieję, że nie idę za szybko  powiedział, gdy czerwona z
wysiłku się z nim zrównała.  Ale dobra strona jest taka, że to pobudza akcję
serca.
 Nie żartuj. Wcale się nie zmęczyłam.  Starała się równo oddychać.
Otarła chusteczką czoło, po czym sięgnęła do kieszeni po butelkę z wodą. 
Ja tylko dbam, żeby się nie odwodnić. Jestem w całkiem niezłej formie.
 Oczywiście  przytaknął, zniżywszy głos, po czym ugryzł się w
język. Dlaczego z nią flirtuje? Przecież postanowił, że flirt nie wchodzi w
79
R
L
T
rachubÄ™.
Przeniosła na niego wzrok, ale zmieniła temat.
 Gdzie jest ten wodospad? Chyba już go słyszę.
 Zaraz za zakrętem. A tam przysiądziemy, żeby coś przekąsić.
 Ja nie muszę  odparła dumnie.  Mogę iść i iść.
Uśmiechnął się ironicznie.
 Nie wątpię. Ale tam jest gdzie usiąść, a do tego piękny widok. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire