[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prekolumbijskie wyprawy do obu Ameryk. Indy natomiast zadowo-
li³by siê uratowaniem Fawcetta, cz³owieka, który dokona³ tego nie-
wiarygodnego odkrycia.
Gdy unosili siê nad coraz g³êbsz¹ d¿ungl¹, mySli Indy ego zwró-
ci³y siê ku Fawcettowi, jego dziennikowi oraz temu, co wiedzia³
o przesz³oSci podró¿nika. Postaæ pu³kownika intrygowa³a go, mê¿-
czyzna ten bowiem by³ zarówno cz³owiekiem czynu, jak i mistykiem.
Fawcett s³u¿y³ kilka lat jako oficer Artylerii Królewskiej na Cejlo-
nie, gdzie studiowa³ buddyzm, a czas wolny spêdza³ na pod¹¿aniu
za wskazówkami jakiejS tajemniczej mapy, bezowocnie szukaj¹c
zagrzebanych skarbów królów Kandy. Uczestniczy³ tak¿e w kilku
ekspedycjach do Ameryki Po³udniowej w pierwszych latach stule-
cia. Nastêpnie, po okresie spêdzonym na wojnie, powróci³ do Brazy-
lii. W roku 1920 wyruszy³ na swoj¹ pierwsz¹ wyprawê w poszuki-
waniu zaginionego miasta, które, jak mySla³, nazywa³o siê Z.
Fawcettowi nie powiod³o siê, jego nadzieje jednak¿e nie zosta³y
zbytnio przyæmione, gdy¿ podczas pobytu w Rio de Janeiro zapo-
zna³ siê z manuskryptem oznaczonym numerem piêæset dwanaScie,
znajduj¹cym siê w zbiorach Biblioteki Narodowej. Dokument ten
stanowi³ relacjê z pewnej portugalskiej ekspedycji, która wyruszy³a
do Amazonii w roku 1743 w poszukiwaniu staro¿ytnych kopalni sre-
bra i z³ota, prawdopodobnie odkrytych sto lat wczeSniej przez jakie-
goS ¿o³nierza najemnego.
Wed³ug raportu podró¿ników dotarli oni do stromego pasma gór
w sercu dzikiego, centralnego p³askowy¿u, gdzie napotkali ogrom-
ne, kamienne miasto, najwyraxniej ca³kowicie opuszczone. Ekspe-
dycja odkry³a hieroglify, przypominaj¹ce celtyckie pismo ogamicz-
ne, wyryte na niektórych budowlach. Raport ten podniós³ Fawcetta
151
na duchu i podró¿nik z³o¿y³ sobie solenne przyrzeczenie, i¿ wróci,
by po raz drugi podj¹æ próbê odnalezienia zaginionego miasta.
Lepiej ja teraz przejmê ster powiedzia³ Fletcher. W ka¿-
dej chwili mo¿emy zbli¿yæ siê do pasma gór.
Nie widzê jeszcze ¿adnych wzniesieñ stwierdzi³ Indy, prze-
kazuj¹c Fletcherowi ster. Serra do Roncador, czyli Chrapi¹ce Góry
by³y prawdopodobnie po³o¿one miêdzy rzekami Araguaia i Xingú.
Przelecieli nad rzek¹ Araguaia pó³ godziny temu; z lewej burty Indy
dostrzeg³ Xingú.
Niczemu siê ju¿ nie dziwiê. Te wszystkie mapy s¹ najwy¿ej
zwyk³ymi przypuszczeniami.
Indy spojrza³ w stronê pasa¿erów i dostrzeg³ Amergina zbli¿a-
j¹cego siê do kabiny pilota.
Jak siê ma Bernard?
Fletcher wzruszy³ ramionami.
Tak samo. Przygaszony.
To ju¿ bardzo blisko powiedzia³ Amergin.
Jak mo¿esz to oceniæ? zapyta³ Indy. Wokó³ wszystko wy-
gl¹da tak samo.
Nie dla mnie. Ja czujê przyci¹ganie drzew.
Przyci¹ganie drzew oraz akty znikania by³y tymi sprawami, któ-
re Fawcett nazwa³ w swym dzienniku wiedz¹ d¿ungli . Mog³y byæ
produktem prymitywnego Srodowiska, nienaukowego wnioskowa-
nia lub po prostu efektem du¿ej dawki s³oñca. W swych zapiskach
Fawcett wyra¿a³ siê ze sceptycyzmem o wiedzy d¿ungli, jak¹ do-
strzeg³ u Rae-li, Indy jednak wiedzia³, i¿ podró¿nik by³ ni¹ zaintry-
gowany. Gdyby Fawcett uznawa³ opowieSci o zaginionym mieScie
za bzdurê, nie spêdzi³by tyle czasu na jego poszukiwaniu.
Podobnie rzecz siê mia³a, jeSli chodzi o mistyczne umiejêtnoSci
staro¿ytnych kultur. Zarówno Fawcett, jak i Indy mieli do tej sprawy
zbli¿ony stosunek. Indy nigdy o tym nie rozmawia³, ale ten problem
zawsze istnia³ w g³êbi jego umys³u. Zbyt wiele doSwiadczy³ osobi-
Scie, by nie braæ tego pod uwagê. A jednak gdyby mia³ uznaæ za
prawdziwe to, co zdarzy³o siê przed rokiem w Stonehenge, musia³by
stwierdziæ, i¿ widzia³ i rozmawia³ z samym Merlinem. Te sprawy sta-
nowi³y jego kamienn¹ wiedzê.
Spójrzcie tam wskaza³ Amergin. Widzicie ten dop³yw?
Trzeba lecieæ wzd³u¿ niego. Za piêæ minut po prawej stronie rzeki
zobaczycie jezioro. Tam trzeba wyl¹dowaæ.
Fawcett nie wspomina³ o jeziorze powiedzia³ Indy.
152
Nie widzia³ go.
Amergin nie chcia³ rozmawiaæ o tym, jak wejd¹ do miasta, nie
bêd¹c widziani. Za ka¿dym razem, gdy Indy lub Deirdre poruszali
ten temat, Amergin odpowiada³, i¿ wyjaSni to w stosownym czasie.
Amergin rzeczywiScie zachowywa³ dystans, jeSli chodzi³o o wyt³u-
maczenie czegokolwiek zwi¹zanego z nim samym lub z Ceib¹. Kie-
dy Deirdre zapyta³a, co dzia³o siê z nim na pocz¹tku lotu, odpowie-
dzia³ po prostu, by przeczyta³a dziennik Fawcetta, jak gdyby te zapiski
wszystko wyjaSnia³y.
W dalszym ci¹gu nie widzê ¿adnych gór powiedzia³ Fletcher.
Nie przejmuj siê tym odpar³ Amergin.
Indy wiedzia³, i¿ oczekiwano, by uwierzyli, ¿e góry s¹ zawoalo-
wane i niewidoczne.
Poinformuj nas w razie czego, tak dla bezpieczeñstwa po-
wiedzia³ Indy.
Nie bêdziemy przelatywaæ nad górami.
A czy w czasie l¹dowania staniemy siê niewidzialni? pyta³
Indy, staraj¹c siê wyci¹gn¹æ od Amergina wiêcej informacji.
Wci¹¿ jesteSmy zbyt daleko.
Indy zauwa¿y³ jezioro, ale spostrzeg³ tak¿e coS jeszcze: otwart¹
przestrzeñ po³o¿on¹ kilkaset jardów od brzegu wraz z rzêdem okr¹-
g³ych, pokrytych strzech¹ dachów.
Co to takiego?
Wioska indiañska:
Tak mySla³em. Co to za ludzie?
Nazywamy ich Morcegos, ale nie zadajemy siê z nimi.
Nazwa plemienia oznacza³a po portugalsku nietoperza i Indy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]