[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Matka - sprostował. - Sama ją wychowywała. Ojciec zostawił je dawno
temu.
- W takim razie gdzie była matka? Powinna była zajmować się
dzieckiem. Chronić je.
Claya uderzył gniew w głosie Fiony, jej oskarżycielski ton. Wiedział, że
zareagowałby podobnie, gdyby nie poznał matki, nie spędził długich godzin,
starając się pocieszyć zrozpaczoną kobietę gnębioną poczuciem winy.
- Była w pracy.
Fiona zerwała się gwałtownie z jego kolan, odwróciła do niego twarzą,
jej dłonie wciąż zaciśnięte były w pięści.
- Czy to znaczy, że zostawiła córkę samą? Clay westchnął ciężko.
- To nie jest takie proste, Fiono - zaczÄ…Å‚. - Ona...
- Jest proste - przerwała mu podniesionym głosem. - Była jej matką, na
miłość boską, odpowiedzialną za jej bezpieczeństwo.
Coś w Clayu pękło. Skoczył na równe nogi, zbliżył twarz do twarzy
Fiony.
- Nie każdy ma szczęście być bogaty i rozpieszczany jak ty. Cofnęła się,
dotknięta.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Zrozum, ona żyje na granicy ubóstwa. Haruje dwanaście godzin na
dobę, żeby miały dach nad głową i co do gęby włożyć.
- Powinna była znalezć dla małej opiekę. %7ładne dziecko nie powinno
zostawać samo.
- A z czego by za taką opiekę zapłaciła? Opiekunki do dzieci kosztują. A
ona nie miała pieniędzy.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Na pewno jest opieka społeczna...
- Nie ma.
- Programy pomocy dla samotnych matek...
- Nie ma.
Gniew Fiony powrócił ze zdwojoną siłą. Na policzki wystąpiły wypieki,
oczy rzucały gromy.
- To powinny być! Jeśli państwo ma pieniądze na wysyłanie ludzi na
księżyc, to powinno je mieć też na zapewnienie opieki dzieciom, których
rodziców nie stać na opłacenie opiekunki.
- To wystÄ…p do rzÄ…du z takÄ… propozycjÄ….
- Ktoś jednak powinien coś w tej sprawie zrobić!
- Słusznie. Ktoś powinien - zgodził się z nią Clay i skrzyżował ręce na
piersi.
Fiona cofnęła się.
- Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? - spytała.
- W jaki?
- Jakbym to ja była tym kimś.
- A masz coś innego do roboty? Fiona odeszła kilka kroków.- No, no...
Ja... Nawet nie wiedziałabym, jak się do tego zabrać.
Clay odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - spytała. Stanęła i spojrzała na niego poważnie.
- Z ciebie. Całe życie nie robiłaś nic innego, tylko zmuszałaś innych,
żeby spełniali twoje zachcianki. Dlaczego nie spożytkować tej umiejętności w
zbożnym celu, dla odmiany?
- Nie wiem, o co ci chodzi.
Chwycił ją za rękę i zmusił, by usiadła obok niego.
- Nie musisz od razu rozwiązywać problemu głodu na świecie. Ale
zacznij tutaj, w Mission Creek. Masz rozległe kontakty. Znasz ludzi
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
majętnych. Zwróć się do nich z prośbą o darowiznę na rzecz stworzenia
ośrodka dziennej opieki dla dzieci. Właśnie tutaj, w rodzinnym mieście.
Fiona nie odpowiedziała. Popatrzyła tylko na niego, ale wiedział, że jej
umysł pracuje na pełnych obrotach. Otoczył ją ramieniem, przyciągnął do
siebie.
- Potrafisz to zrobić. Wiem.
- Potrafię, prawda? - powtórzyła wolno.
- To tylko kwestia przyłożenia się do tego. Fiona wstała, gryząc palec.
- Musiałabym sporządzić listę ewentualnych darczyńców. Mogę zacząć
od spisu członków klubu. Flynt mógłby mi go udostępnić...
- To rozumiem. To już jest konkretna rozmowa -pochwalił Clay.
- Potrzebna byłaby działka pod budynek... Ale tatko powinien coś
wygospodarować...- Jeśli nie on sam, to doradzi, do kogo się zwrócić.
- Racja - odparła. Oczy jej zaczęły błyszczeć z podniecenia. - A
Wainwrightowie nie będą chcieli być od niego gorsi. Dadzą jeszcze więcej,
żeby tylko Carsonowie ich nie zdystansowali. I trzeba się zastanowić nad
nazwÄ…...
- Jestem pewien, że wpadniesz na dobry pomysł. Fiona energicznym
krokiem weszła do domu.
- Potrzebna mi kartka i ołówek. Clay w podskokach ruszył za nią.
- Zaraz ci dam.
- Aha. Niewykluczone, że trzeba będzie zainstalować dodatkowe linie
telefoniczne - rzuciła przez ramię.
Clay zatrzymał się w drzwiach. Zdumiony patrzył na jej plecy.
- Po co?
Odwróciła się i schwyciła go za rękę, wciągając do domu.
- Bo zorganizujemy wielogodzinnÄ… akcjÄ™ w telewizji. Wielkie gwiazdy
właśnie w ten sposób zbierają datki na popierane przez siebie cele
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
charytatywne.
ROZDZIAA DZIESITY
Fiona wpadła w szał organizacyjny, a Claya ogarnęły wątpliwości, czy
to, co się w jego domu teraz dzieje, to jest to, czego chciał. Wszystkie pokoje
Fiona zamieniła w biuro i chociaż jeszcze nie zdecydowała, jaką nazwę nada
fundacji, już rozpoczęła zbieranie datków na budowę ośrodka dziennej opieki
nad dziećmi. Zabrała się do rzeczy z precyzją naukowca, starannie gromadząc
wiedzę i przekopując się przez gąszcz przepisów. Owoce tych wysiłków, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire