[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swetrem. Przesunął lekko palcami po jej skórze, a ona cofnęła się na moment, by
przylgnąć do niego z powrotem. Biło od niego gorąco, któremu po-woli zaczęła się
poddawać. Serce uspokoiło się, spojrzała przed siebie w ciemność. Gwiazdy
rozbłyskiwały i nikły za szybko przesuwającymi się chmurami.
- Nie musisz udawać, Karin - powiedział z pozornym spokojem. - To nie było
piwo, prawda?
Mówił tonem, który był jak pieszczota. Próbowała się opanować, ale serce nie
chciało jej słuchać. Znów spojrzała w czarne niebo, w którym jej głos zaraz się
rozpłynął.
- Nie.
To, co czuła, było czymś nowym w jej życiu. Bliska była uniesieniu, a
jednocześnie zdumiewała ją reakcja własnego ciała. Dlaczego właśnie on? Beształ ją i
sztorcował przez cały tydzień, a jednak budził w niej podziw. Właściwie lubiła go.
Oparty biodrem o murek, górował nad nią, odległy i milczący. Przeszył ją
dreszcz, ramiona mężczyzny zwarły się mocniej wokół niej. Karin poczuła, jak znikają
w niej resztki oporu.
- Onieśmielam cię? - zapytał w końcu.
Anula & pona
us
o
l
a
d
an
sc
Płynący z góry glos był jak gładki ciemny jedwab. Oddech Rowana owiał jej
włosy, poczuła usta przy swojej skroni. Prawie zawstydzona, opuściła wzrok.
- Tak - wyszeptała. Przełknęła. Otaczała ją cisza, zamykała w swym kokonie.
Nigdy nie spotkała równie zmysłowego mężczyzny. Nie była przy nim w stanie się
skupić; dnie i noce walczyła, by utrzymać się na powierzchni.
Po raz pierwszy w swoim życiu Karin poczuła, że nie może wydobyć z siebie
słowa. Choć zawsze była świadoma, iż nie należy do paczki", udało jej się wywalczyć
niezależną pozycję w pracy. Od czasu do czasu pozwalała sobie na przelotny flirt,
który nigdy jednak nie przeradzał się w coś trwalszego; w jej intensywnym życiu nie
było miejsca na romanse. Poświęciła się całkowicie robieniu kariery; zresztą żaden z
mężczyzn, których znała, nie był na tyle interesujący, by chciała z niej
zrezygnować.Ale też nigdy nie zetknęła się z kimś takim jak Rowan. Rowan, który
wystawił na próbę jej postanowienia, sprawił, że doświadczyła rzeczy, jakich nigdy
jeszcze nie odczuwała.
Stał teraz naprzeciwko niej. Podłożył jej palce pod brodę i podniósł jej twarz
do góry. Przez dłuższy czas zatapiał się w oczach Karin, a potem nachylił, szukając jej
warg. Musnął je, budząc w nich głód; po chwili przywarli do siebie ustami. Zanurzył
palce w jej włosach, przyciągnął ją ku sobie.
Nie broniła się, poddawała mu się całkowicie. Tego właśnie pragnęła, za tym
tęskniła. Poczuła, jak drażni się z nią jego język, otworzyła się. Kiedy poczuła jego
smak, zapragnęła Rowana jeszcze bardziej.
Westchnęła cicho. Objęła go z całej siły. Wsparła się stwardniałymi
koniuszkami piersi o jego ciało. Przeszył ją prąd. %7ładen mężczyzna jeszcze jej tak nie
całował, nie budził w niej takiego pożądania. Odpowiedziała językiem na grę jego
języka.
Pociągnął ją w górę tak, że mogła przylgnąć do mocnego ciała mężczyzny.
Pierwszy raz w życiu poddawała się nieznanemu uczuciu. Ugięły się pod nią kolana. O
Boże, pomyślała. Niech ta chwila trwa bez końca.
Kiedy zniżył ją ku ziemi, objęła go wokół bioder.
- Zostań - wyszeptała.
- Karin. O Boże.
Szukał ustami zagłębienia u podstawy jej szyi. Zwieżo umyte włosy musnęły
policzek i połaskotały. Wsunął dłoń pod jej sweter i odnalazł miękką pierś.
Obwiódł palcami sterczący koniuszek; jęknęła.
Nagle Rowan westchnął spazmatycznie i odsunął się. Oczy świeciły mu
dziwnym blaskiem. Widać było, że walczy ze sobą; po chwili, jakby właśnie skończył
ją oprowadzać po mieście, powrócił do właściwego mu chłodnego dystansu.- Czas już
wracać - powiedział głosem, którego nie opuściły jeszcze uczucia.
Karin podniosła się, z trudem utrzymując równowagę. Dobry Boże! Cóż
znowu się stało? Przecież to on wszystko zaczął, a teraz zostawiał ją pustą, rozbitą.
Czyżby nagle przypomniał sobie przysięgę, żeby nie mieszać pracy z przyjemnością?
Zimne, nocne powietrze uderzyło ją w twarz. Skóra wychłodziła się, oddech
uspokoił. Dość miała jego zmiennych nastrojów. Wpierw ustanawiał zasady, a po
chwili wszystkie je łamał! Wezbrały w niej łzy żalu. A niech to. Jeśli tego pragnął,
potrafi być równie zmienna jak on.
Potrząsnęła głową i nie oglądając się, ruszyła szybko w stronę pubu. Pokaże
mu, na co ją stać.
Wrócili do bazy i Rowan zaparkował samochód pod osikami srebrzącymi się w
świetle księżyca. Włosy opadały mu w nieładzie, zasłaniając częściowo twarz. Wyda-
wał się zupełnie opanowany, ale kiedy odwrócił się, żeby wysiąść, Karin dostrzegła
jego zaciśnięte szczęki.
Anula & pona
us
o
l
a
d
an
sc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]