[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Brodie podniósł wysoko brwi.
Ja te\ przyjechałem tu na święta do mojej rodziny. Nie spodziewałem się, \e
to siÄ™ wydarzy.
To , takie słowo Brodie wybrał na określenie wszystkich kłębiących się w
niej uczuć? A mo\e lepiej, \e nie sypał jak z rękawa gładkimi słówkami. I tak ju\
dokonał w jej \yciu prawdziwej rewolucji.
Wyciągnęła dłonie w odruchu obronnym i utrzymywała go, jak jej się
wydawało, w bezpiecznej odległości.
Brodie, wiemy oboje, \e nie jestem w twoim typie. W zasadzie, chyba nie
mogłeś trafić na kobietę, która bardziej ró\niłaby się od kobiet, które ci się podobają.
Dlaczego więc tak się upierasz?
A skąd ty wiesz, jakie kobiety ja lubię? warknął Brodie. Przestań być
taka uparta!
Greta wzniosła oczy ku sufitowi.
Masz mnie chyba za kompletną idiotkę! krzyknęła z wściekłością. Jesteś
facetem du\o młodszym ode mnie, towarzyskim, przystojnym. Poznasz jeszcze
niejedną interesującą dziewczynę. Nigdy nie uwierzę, \e mógłbyś powa\nie
zainteresować się konserwatywną, siedem lat od ciebie starszą wdową z dzieckiem
plączącym się przy jej spódnicy.
Mo\e gdybyś powiedziała mi to samo kilka dni wcześniej, przyznałbym ci
racjÄ™. Teraz jednak nie jestem tego pewien. A raczej jestem pewien, \e jest inaczej.
Brodie objął dłońmi twarz Grety z czułością. Naprawdę mi się podobasz. Bardzo.
Wczoraj po pójściu do swojego pokoju nie mogłem myśleć o niczym innym, jak o
naszych pocałunkach i wyobra\ać sobie, co by było, gdybyśmy się posunęli dalej.
Gdybyśmy się ze sobą kochali. Ostatnie słowa dodał szeptem.
Na twarzy Grety pojawiły się silne rumieńce. Odwróciła od niego głowę.
Proszę cię, nie mów mi takich rzeczy. Jej szept był ledwie słyszalny.
Dłoń Brodiego znowu łagodnie ujęła jej podbródek.
Dlaczego? Co jest złego w tym, \e ci mówię, jak bardzo cię pragnę, nawet
teraz, w tej chwili? Głęboko zajrzał jej w oczy.
Jego spojrzenie było tak intensywne i pełne po\ądania, \e zamrugała
powiekami i odwróciła wzrok. Jednak po chwili znowu zerknęła na niego. I to był
błąd, bo zupełnie zatonęła w jego oczach o barwie czekolady. Odchyliła głowę i
poddała się jego pocałunkom. Przez cały dzień próbowała nie myśleć o tym, jak
cudownie ciepłe były jego usta. Tęskniła za tym ciepłem tyle godzin! Walczyła ze
sobą, ale przegrała. Nie \ałowała jednak, nawet gdyby ta jej uległość miała
doprowadzić ją do zguby. Wszystko, czego w tej chwili pragnęła, to bliskości jego
muskularnego ciała i tego dreszczu, który ją przeszywał, gdy tonęła w jego ramionach.
Mamusiu, chodz tu szybko! Rudolf ciągnie sanie Zwiętego Mikołaja po
niebie!
Donośny głosik córki wystarczył, aby Greta się ocknęła. Gwałtownie odsunęła
siÄ™ od Brodiego.
Ju\ idę, kochanie! krzyknęła do córki. Zdołała jednak odejść od Brodiego
zaledwie krok, gdy chwycił ją za ramię. Zatrzymała się i dzielnie spojrzała mu prosto
w oczy.
Greto, wrócimy do tego pózniej.
To była powa\na obietnica, a ona mogła się tylko zastanawiać, jak szybko
zostanie spełniona.
ROZDZIAA PITY
Domowej roboty tamales były potrawą tradycyjnie przygotowywaną w
południowym Teksasie na święta. Poniewa\ były bardzo smaczne, Anita przyrządziła
ich całą masę i zapełniła pół półki w lodówce. Wiedziała, \e Brodie za nimi
przepadał. Teraz podgrzał sporą porcję smakołyku i podał Grecie i jej córce na
kolację. Na deser zaś zaserwował przepyszne ciasto z orzechami, które Anita upiekła
dwa dni wcześniej. Greta jadła te pyszności z prawdziwym poczuciem winy, licząc
kalorie, które na pewno zle przysłu\ą się jej talii. Jednak nie to było jej największym
zmartwieniem. Rosnący z godziny na godzinę apetyt na Brodiego przera\ał ją. Mogła
mieć jedynie nadzieję, \e zapomniał o obietnicy zło\onej jej wcześniej w kuchni.
Bała się, \e ta przygoda będzie miała dla niej \ałosne skutki.
Po posiłku cała trójka udała się do salonu, gdzie Lilly, usadowiwszy się na
podłodze, rysowała obrazki na temat świąt Bo\ego Narodzenia. Wkrótce dołączył do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]