[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy Kelly). Z tego, co zauważyłam, Malloy nie wychodzi na kolację z przyjaciółmi ani z
zaprzyjaznionymi kobietami, nie wyjeżdża też na weekendy. Nie bywa w kinie. Nie chodzi na
mecze baseballa. Nie jada w restauracjach, żywi się i popija w barach. Z innymi policjantami.
Podobnie jak Corneliusa, Malloya nagle strasznie zaczęła interesować kwestia mojego
bezpieczeństwa. Wciąż powtarza, że nie jestem wystarczająco ostrożna. %7łe nie powinnam
jezdzić metrem. %7łe nie powinnam rozmawiać z nieznajomymi. %7łe trzeba zamykać drzwi na
klucz. %7łe łatwo jest się dostać do mojego mieszkania.
No cóż. Nie sądzę, żeby podwójne zamki w drzwiach przedłużyły życie mnie lub
komukolwiek innemu. Te dwie dziewczyny, które siedzą teraz naprzeciwko mnie na parkowej
ławce, trzymając się za ręce, paląc i kłócąc się, na pewno nie myślą o tym, by barykadować
drzwi swoich mieszkań. Albo drzwi ich wspólnego mieszkania.
Może powinnam sobie kupić psa. Owczarka niemieckiego. Mogłabym się też
przeprowadzić do bezpieczniejszej dzielnicy. Znalezć miłą współlokatorkę.
O nie, nie zamierzam dać się zastraszyć, postanowiłam jednak, że faktycznie będę
ostrożniejsza, znacznie ostrożniejsza niż dotąd. Postaram się być czujna i bardziej skupiać się
na otoczeniu. Słuchać. Nie zamierzam jednak zmieniać swojego stylu życia.
Jeśli bowiem całkowicie i wyłącznie pochłonie mnie lęk o samą siebie, będę musiała
zrezygnować z wielu moich zajęć. Nie mogłabym się wówczas spotykać z Corneliusem, w
każdym razie nie poza uniwersytetem. A chciałabym mu pomóc przy pisaniu pracy.
Nie mogłabym chodzić do kina z doktorem Grahamem.
I, co najważniejsze, nie mogłabym się spotykać z detektywem Malloyem. Musiałabym
go zostawić jego dziewczynom, żonie, dzieciakom.
Wiesz zwierzył mi się, gdy otwierałam drzwi, wysiadając z jego samochodu
pamiętam chyba każde morderstwo, nad którym pracowałem. Zniłem o nich. Wszystkie tkwią
w mojej głowie. I czasami coś mi w łepetynie zamigocze i ni stąd, ni zowąd rozwiązuję jakąś
sprawÄ™. Ze zbrodniÄ… jest jak z babkÄ…. Czasem po prostu wiesz .
Co? , spytałam.
Wiesz, że wszystko gra , odparł.
Dziś wieczorem, gdy byłam w kinie na wstrząsającym filmie dokumentalnym,
Cornelius zostawił pod moją skrzynką na listy swoją pracę semestralną. Nie wiem, jak wszedł
przez frontowe drzwi tak pózno w nocy, gdyż są zwykle zamknięte od chwili, gdy listonosz
dostarczy pocztę. O ile w ogóle ją dostarcza danego dnia.
Muszę przyznać, że poza kilkoma błędami stylistycznymi i gramatycznymi, historia
jest całkiem dobra.
W roku 1978 pan John Wayne Gacy miał kłopoty, ponieważ policja wykopała
martwe ciało pod jego piwnicą. Kiedy skończyli kopać, mieli dwadzieścia siedem
trupów. Większość z nich znalezli pod domem Johna. Kiedy zabrakło miejsca w
piwnicy, John zakopywał ciała na podwórzu, a niektóre z nich wrzucał do rzeki.
To było czternaście lat temu. Od tej pory John siedział w alei skazańców , a w
maju wykonano na nim wyrok śmierci przez wstrzyknięcie trucizny. Ceremonia trwała
dwie godziny, ponieważ w pewnym momencie substancja chemiczna zakrzepła w
rurce i nie chciała przejść przez igłę.
Ciekawe, czy w swoich ostatnich dniach John rozmyślał nad czasami, gdy
zwykł nakładać swój wzorzysty strój klauna, mocować czerwony nos i bawić się z
dziećmi. Dzieci go lubiły. Zawsze był dla nich miły, dawał im cukierki i już. Klauna
nazywano Pogo i kiedy John siedział w alei skazanych , malował jego wizerunki,
które pózniej sprzedawał. W Chicago znajduje się wystawka obrazków z Pogo, a obok
nich malowidło pustego stroju klauna na krześle.
John pracował kiedyś w College Sanders jako portier i mówił, że lubi
wszystkich tych miłych ludzi, którzy wchodzili i wychodzili. Lubił też chyba jeść,
ponieważ na swój ostatni przedśmiertny posiłek zamówił smażonego kurczaka i frytki.
Traktował bliznich jak braci. Czyż taki człowiek mógł być zły?
Policja twierdzi, że John od początku przyznawał się do popełnionych
morderstw, ale nawet czarnuchy wiedzą, jak policjanci potrafią wymuszać zeznania.
Wiem, że John mówił różne rzeczy. Czasem twierdził, że jest niewinny, innymi razy,
że pierwszą osobę zabił w obronie własnej. W czasie, kiedy popełniono kilka zbrodni,
podobno wcale nie było go w mieście. Aż do ostatniej chwili nie było pewności co do
jego winy. Policja mówi, że John zabijał w okresie od 1972 do 1978. Sześć lat
trzydzieści trzy ofiary. Niektórych chłopców zgwałcono. A przecież John był wówczas
człowiekiem bardzo zajętym: pracował jako organizator przyjęć dla mieszkających w
Chicago Polaków. Ludzie wspominają, że cieszył się naprawdę sporą popularnością.
Wydawał się miły i może dzięki temu udało mu się namówić trzydziestu trzech
młodych mężczyzn, aby weszli wraz z nim do jego domu. Może nawet potrafił ich
jakoś przekonać, żeby pozwolili mu zawiązać sobie na szyi sznur z żerdzią na końcu.
John nigdy nie przepraszał. Tuż przed śmiercią był nastawiony do wszystkich
gawędziarsko (tego określenia użył strażnik). Chciał dyskutować o Chicago Cups.
Jadł pieczonego kurczaka. Udawał, że jest klaunem Pogo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]