[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet gdybym miał swoją laskę. Bez niej przypominało rozpalanie ognia z
mokrego drzewa w czasie deszczu. W końcu jednak dokonałem tego. I znalazłem
to, po co przyszedłem.
Podniosła wolno głowę i spojrzała na niego.
- Pierścień?
- Pół pierścienia. Ty masz drugą połowę.
-Ja? Druga połowa zaginęła...
- I została odnaleziona. Nosiłem ją na łańcuchu na szyi. Zabrałaś mija i
spytałaś, czy nie stać mnie na lepszy talizman. Jedyny talizman lepszy od potowy
Pierścienia Erreth-Akbego to cały Pierścień. Ale cóż, lepszy rydz niż nic, jak
powiadają. Teraz więc ty masz moją połowę, a ja twoją.
Posłał jej uśmiech poprzez mrok skarbca.
- Powiedziałeś wtedy, że nie będę wiedziała, co z nim zrobić.
-1 tak było.
- A ty wiesz? Kiwnął głową.
- Powiedz mi. Powiedz, czym jest ten Pierścień i jak odnalazłeś zagubioną
część, i jak dotarłeś tutaj, i dlaczego. Muszę to wiedzieć, a wtedy może dowiem
się, co powinnam uczynić.
- Może się dowiesz. Bardzo dobrze. Czym jest Pierścień Erreth-Akbego?
No cóż, jak sama widzisz, nie wygląda na cenny i chyba nawet nie jest
Pierścieniem Jest za duży. Może raczej bransoleta, ale na to z kolei jest chyba za
mały. %7ładen z ludzi nie wie, dla kogo został zrobiony. Nosiła go Elfarran Piękna,
zanim wyspa Solea znikła pod falami morza; już wtedy był stary. W końcu trafił
do rąk Erreth-Akbego... Wykuty jest z litego srebra i ma dziewięć otworów. Na
zewnętrznej powierzchni wyryte są jakby fale, a wewnątrz dziewięć Run Mocy.
Na tej połowie, która jest u ciebie, są cztery runy i kawałek piątej, na mojej
podobnie. Pęknięcie przeszło dokładnie przez symbol i zniszczyło go. To właśnie
ten znak nazywano od owego czasu Zaginioną Runą. Pozostałe osiem znane jest
Magom: runa Pirr, chroniąca od szaleństwa, wiatru i ognia. Runa Gęś, która daje
wytrzymałość. I tak dalej. Ale pęknięta runa była tą, która wiązała państwa. To
była Runa Więzi, symbol panowania i pokoju. %7ładen władca nie mógł rządzić
dobrze, jeśli nie rządził pod jej znakiem. Nikt nie wie, jak należy ją pisać. Od
kiedy zaginęła, w Havnorze nie było wielkich królów. Byli książęta i tyrani, były
kłótnie i wojny między krajami Ziemiomorza. Mądrzy władcy i Magowie
Archipelagu pragnęli więc Pierścienia Erreth-Akbego, by odtworzyć Zaginioną
Runę. W końcu jednak przestali wysyłać ludzi na poszukiwania, gdyż nikt nie
potrafił odzyskać jednej części, która spoczywała w Grobowcach Atuanu, a druga,
którą Erreth-Akbe podarował kargijskiemu władcy, zaginęła bardzo dawno temu.
Twierdzili, że nic dobrego z tych poszukiwań nie wynika. Działo się to setki lat
temu.
Zastanowił się.
- Potem ja się pojawiłem. Kiedy byłem tylko trochę starszy niż ty teraz,
prowadziłem... pościg, rodzaj łowów na morzu. Ten, którego ścigałem, zwiódł
mnie i zostałem wyrzucony na pustą wysepkę, niezbyt odległą od brzegów
Karego-At i Atuanu, na południe i na zachód stąd. To była mała wyspa, niewiele
większa od ławicy piasku. W środkowej części miała podłużne, porośnięte trawą
wydmy, zródło słonawej wody i nic więcej. A jednak żyło tam dwoje ludzi: stary
mężczyzna i kobieta, brat z siostrą, jak przypuszczam. Bali się mnie. Nie widzieli
twarzy innego człowieka przez... jak długo? Lata, dziesiątki lat. Ale byłem w
potrzebie, a oni byli dla mnie dobrzy. Mieli chatÄ™ z drzewa wyrzuconego przez
fale i mieli ogień. Staruszka przyniosła mi jedzenie, małże zbierane na skałach w
czasie odpływu i suszone mięso morskich ptaków, które zabijali rzucając w nie
kamieniami. Bała się, ale nakarmiła mnie. Potem, kiedy nie robiłem nic, co
mogłoby ją wystraszyć, nabrała do mnie zaufania i pokazała swój skarb. Ona
także miała swój skarb... To była mała sukienka. Cała z jedwabiu, wyszywana
perłami. Sukienka małego dziecka, sukienka księżniczki. Sama miała na sobie
niewyprawione focze futro.
Nie mogliśmy rozmawiać. Wtedy nie znałem jeszcze mowy kargijskiej, a
oni żadnego spośród języków Archipelagu, a i własny dość słabo. Ktoś musiał ich
przywiezć na tę wyspę, gdy byli małymi dziećmi i zostawić tam na śmierć. Nie
wiem dlaczego i wÄ…tpiÄ™, by oni sami wiedzieli. Znali tylko wyspÄ™, wiatr i morze.
Ale kiedy odpływałem, ona dała mi prezent. Dała mi zaginioną połowę
Pierścienia Erreth-Akbego.
Przerwał na chwilę.
- Nie wiedziałem, co to jest, ani ona nie wiedziała. Najwspanialszy dar tej
ery, a dała go głupia kobieta w foczej skórze tępemu prostakowi, który wepchnął
go do kieszeni, mruknął Dzięki i odpłynął... Tak więc wyruszyłem i zrobiłem,
co miałem do zrobienia. Potem zająłem się innymi sprawami, podążyłem na
Smocze Stado, na zachód i jeszcze dalej. Cały czas jednak miałem ten przedmiot
przy sobie. Czułem bowiem wdzięczność dla starej kobiety, która dała mi jedyną
rzecz, jaką miała do ofiarowania. Przeciągnąłem łańcuch przez otwór, powiesiłem
na szyi i więcej o tym nie myślałem. Aż pewnego dnia, na Selidorze, Najdalszej
Wyspie, w krainie, gdzie tocząc bój ze smokiem Ormem zginął Erreth-Akbe...
Otóż na Selidorze rozmawiałem ze smokiem, jednym z rodu Orma. On mi
powiedział, co noszę. Wydało mu się bardzo zabawne, że tego nie wiem. Smoki
uważają nas za śmiesznych. Ale pamiętają Erreth-Akbego; mówią o nim tak,
jakby był smokiem, nie człowiekiem. Kiedy wróciłem na Wyspy Wewnętrzne,
trafiłem w końcu do Havnoru. Urodziłem się na Goncie, który leży niezbyt daleko
od waszych krain, i sporo wędrowałem od tego czasu. Wreszcie przyszła kolej na
Havnor. Zobaczyłem białe wieże, mówiłem z wielkimi ludzmi, kupcami i
książętami, władcami pradawnych dziedzin. Powiedziałem im, co posiadam.
Powiedziałem, że jeśli zechcą, wyruszę szukać w Grobowcach Atuanu brakującej
części Pierścienia, by znalezć Zaginioną Runę, klucz do pokoju. Nie skąpili mi
pochwał, a jeden z nich dał nawet pieniądze na zaopatrzenie łodzi. Nauczyłem się
więc twojego języka i przybyłem na Atuan. Zamilkł spoglądając w ciemność.
- Czy ludzie w naszych miastach nie rozpoznali w tobie człowieka
Zachodu? Twoja skóra, twój język...
- Och, łatwo jest oszukać ludzi - odparł niedbale. - Wystarczy znać
odpowiednie sztuczki. Zmieniasz się z pomocą iluzji i za jej zasłoną nie rozpozna
ciÄ™ nikt z wyjÄ…tkiem innego maga. A wy tutaj, w krajach Kargadu, nie macie
czarnoksiężników ani magów. To dziwne. Wypędziliście ich dawno temu i
zakazaliście praktykowania Sztuki Magii, a teraz prawie w nią nie wierzycie.
- Nauczono mnie w nią nie wierzyć. To przeczy naukom Krółów-
Kapłanów. Ale wiem, że tylko czary mogły doprowadzić cię do Grobowców i
przez bramÄ™ w czerwonej skale.
- Nie tylko czary. Także dobra rada. Jak sądzę, częściej od was używamy
pisma. Czy umiesz czytać?
- Nie. Czytanie to jeden z czarnych kunsztów. Kiwnął głową.
- Ale użyteczny - stwierdził. -Jakiś dawny, pechowy złodziej pozostawił
opis Grobowców Atuanu, a także instrukcje dotyczące wejścia, wystarczające dla
kogoś, kto potrafi użyć jednego z Wielkich Zaklęć Otwierania. Wszystko było
opisane w księdze leżącej w skarbcu księcia Havnoru. Pozwolił mi ją przeczytać.
I tak doszedłem aż do wielkiej groty...
- Do Podgrobia.
- Złodziej, który opisał drogę, sądził, że skarb jest właśnie tam, w
Podgrobiu. Tam więc szukałem, choć miałem przeczucie, że musi być ukryty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]