[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dyskrecja, którą książę jej okazywał i która ją tak ujęła, to może jedynie
skutek jego miłości dla tamtej i obawa narażenia się. Przychodziło jej na
myśl wszystko, co tylko mogło pomnożyć jej rozpacz i zgryzotę. Jakimiż wy-
rzutami obsypywała sama siebie; jakże wspominała rady, które dawała jej
matka! Jak żałowała, że się nie uparła usunąć od świata wbrew panu de
Clèves lub że nie poszÅ‚a za swÄ… myÅ›lÄ… wyznajÄ…c mężowi skÅ‚onność swÄ… dla
pana de Nemours. Lepiej byłaby uczyniła wyznając ją mężowi, którego znała
dobroć i który miałby interes w tym, aby to ukrywać, niż odsłaniając ją czło-
wiekowi, który był tego niegodny, który ją zwodził, który ją może poświęcił
dla innej, który w miłości jej widział jedynie cel dumy i próżności. Słowem,
sądziła, że wszystkie niedole i wszystkie ostateczności są mniejsze niż to, że
się zdradziła przed panem de Nemours i że się dowiedziała, iż on kocha inną.
Jedyną jej pociechą była myśl, że przynajmniej po tym, czego się dowiedziała,
nie potrzebuje się niczego lękać po sobie i że to ją w zupełności wyleczy z jej
skłonności.
Zaledwie pomyślała o rozkazie królewicowej, aby zajść do niej, gdy będzie
54
się udawała na spoczynek; położyła się do łóżka i udała, że jest cierpiąca;
tak, iż kiedy pan de Clèves wróciÅ‚ od króla, powiedziano mu, że żona Å›pi; ale
ona była daleka od spokoju, który wiedzie do snu. Spędziła noc snując roz-
paczliwe myśli i odczytując nieszczęsny list.
Pani de Clèves nie byÅ‚a jedynÄ… osobÄ…, której spokój mÄ…ciÅ‚ ów list. Widam
de Chartres, który go zgubił, nie zaś pan de Nemours, wielce był z tego po-
wodu niespokojny; spędził cały wieczór u pana de Guise, który wydał ucztę
dla swego szwagra księcia Ferrary i dla całej dworskiej młodzieży. Przypadek
zrządził, że przy wieczerzy mówiono o pięknych listach. Widam de Chartres
powiedział, że ma przy sobie najpiękniejszy ze wszystkich, jakie kiedykolwiek
napisano. Naglono go, aby pokazał: wzdragał się. Pan de Nemours droczył się
z nim, że nie ma żadnego listu i mówi tylko tak przez próżność. Widam od-
powiedział, że mimo iż pan de Nemours wystawia jego dyskrecję na ciężką
próbę, przecież nie pokaże listu; ale przeczyta kilka ustępów, które wystarczą
na dowód, że mało kto otrzymuje podobne. Za czym sięgnął po list i nie zna-
lazł go; szukał go tak niespokojny, że poniechano żartów. Wyszedł wcześnie i
udał się skwapliwie do domu zobaczyć, czy nie zostawił tam owego listu.
Szukał go jeszcze, kiedy wszedł pokojowiec królowej, aby mu powiedzieć, że
wicehrabina d'Uzes uważa za konieczne przestrzec go pilnie, iż mówiono u
królowej, że wypadł mu z kieszeni, podczas gdy grał w piłkę, list miłosny;
opowiadano już treść listu; królowa zażądała go od jednego ze swoich dwo-
rzan, ale ów odpowiedział, że oddal list Chastelartowi.
Pokojowiec powiedział jeszcze widamowi wiele innych rzeczy, które prze-
jęły go tym większym niepokojem. Wyszedł natychmiast, aby się udać do
pewnego dworzanina, który żył blisko z Chastelartem; kazał go obudzić mimo
póznej godziny, aby poszedł odebrać ten list nie mówiąc, ani kto go żąda, ani
kto go zgubił. Chastelart, który nabił sobie głowę, że list jest do pana de Ne-
mours i że ów książę kocha się w królewicowej, nie wątpił, że to on upomina
się o list. Odpowiedział ze złośliwą radością, że oddał list królewicowej. Dwo-
rzanin wrócił z tym do widama. Do poprzednich jego niepokojów odpowiedz
ta przydała nowe. Wahał się długo, co ma uczynić, w końcu uznał, że jedynie
pan de Nemours może go ocalić.
Udał się do niego i wszedł do pokoju, gdy ledwie zaczynało świtać. Książę
spaÅ‚ spokojnym snem; wczorajsze zachowanie pani de Clèves pogrążyÅ‚o go w
lubym marzeniu. Bardzo się zdziwił, skoro go obudził widam de Chartres;
spytał, czy to przez zemstę za uszczypki przy wieczerzy mąci mu spoczynek.
Ale poznał rychło z twarzy widama, że chodzi o coś poważnego.
Przychodzę ci powierzyć najważniejszą sprawę mego życia rzekł. Wiem,
że nie masz powodu być mi za to zobowiązany, skoro czynię to w chwili, gdy
potrzebuję twej pomocy; ale wiem także, że straciłbym twój szacunek, gdy-
bym ci wyznał wszystko, co ci powiem, nie będąc zmuszony koniecznością.
Zgubiłem ów list, o którym mówiłem wczoraj; jest dla mnie rzeczą niezmier-
nej wagi, aby nikt nie dowiedział się, że był pisany do mnie. Widziało go
wielu ludzi obecnych wczoraj przy grze w piłkę; ty byłeś tam także; błagam
cię na wszystko, powiedz, że to ty go zgubiłeś.
Musisz chyba przypuszczać, że ja nie mam swojej damy odparł pan de
Nemours z uśmiechem aby mi czynić podobną propozycję i wyobrażać so-
bie, że nie ma nikogo, komu bym się mógł narazić pozwalając mniemać, że ja
otrzymujÄ™ podobne listy.
55
Proszę cię rzeki widam wysłuchaj mnie poważnie. Jeżeli masz kochan-
kę, o czym nie wątpię, mimo że nie wiem, kto ona jest, łatwo ci będzie się
usprawiedliwić, i ja ci dostarczę po temu niezawodnych sposobów; gdybyś się
nawet nie usprawiedliwił, będzie to rzecz krótkotrwałej sprzeczki. Ja nato-
miast okrywam hańbą osobę, która mnie gorąco kochała i która jest najgod-
niejsza czci; z drugiej zaś strony ściągam na siebie nieubłaganą nienawiść,
którą przypłacę fortuną, a może czymś więcej.
Nie rozumiem tego, co mi powiadasz odparł pan de Nemours ale każesz
mi mniemać, że pogłoski o względach, jakimi pewna wielka księżniczka cię
darzyła, nie są zupełnie fałszywe.
Bo też nie są fałszywe odparł widam dalby Bóg, aby były fałszywe: nie
znajdowałbym się w takim kłopocie! Ale muszę ci opowiedzieć wszystko, co
się stało, abyś zrozumiał, czego mi się trzeba lękać.
Od czasu jak jestem na dworze, królowa traktowała mnie zawsze z oso-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]