[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zwida boleśnie się uśmiechnął, a Gregor zamruczał:
I stanie się, że ja z jego ręki padnę albo on z mojej.
Jedna droga, ha, jedna droga!
Zaśmiał się i on gorzko.
33
IV
NOWICJAT
Klub, do którego wszedł Gregor, miał za szyld ludową
garkuchnię i najgorszego gatunku salę taneczną. Wśród
wrzawy, tłoku na oczach policji spiskowano najspokojniej.
Za restauracją i salą zabaw było kilka stancyj dla graczy i
palaczy. Stancje te miały mało znaczne boczne wyjście,
miały czujną straż i najlegalniejsze pozory. W najdalszej
prezydował sam zarząd klubu. Gregor przeszedł wszystkie
stopnie wtajemniczenia. Obcował z hałastrą nie zdającą
sobie sprawy z własnych żądz, z zapaleńcami służącymi za
narzędzia, wreszcie ze starszyzną. Bawił tydzień, gdzie inni
rok spędzają. Po miesiącu znał wszystkich i każdego, pojął
organizację i siły. Dużo plew było i dużo mętów. Czuć
było młodość, nowość instytucji fermentowało, burzyło
się, wrzało gorączkowo. Ledwie kilku rozumiało cele,
gotowych było do walki, reszta przynosiła tylko wstyd i
szkodę. Niełatwe miał zadanie Nikita, rządzić tą niesforną
zgrają. Trzeba było i gładzić, i pobłażać, i karać, a przede
wszystkim imponować. Gregor niedługo patrzył i
uważał, a poznał wnet braki wodza. Był świadkiem starć
gwałtownych, niesnasek, poza klubem wściekłości Nikity;
nienawidził swych podkomendnych, nie mogąc ich
ujarzmić. Siemionow do czynu się zdał, administracji
podołać nie mógł. Mówił zle, unosił się łatwo, brutalizował
delikatnych, ustępował przed warchołami, lękał się pięści i
języków szui zuchwałej. Gregor jeden był mu ślepo
posłusznym, na mieszanych zgromadzeniach wcale nie
34
dysputował, zachowywał się chłodno i rozważnie, nie
ubliżył nigdy przywódcy. I stało się, że Nikita pewnego
dnia wyznał mu swą niezaradność, poprosił pomocy.
Gregora znali dotąd tylko z artykułów w Ziemi i Woli
artykułów świetnych, pełnych rozumowań ścisłych i
planów potężnych. Wertowano je w klubie, w ciasnych
głowach nawet czyniły one jasność, sprowadzały
najsprzeczniejsze żywioły do jednej idei i celu. Artykuły te
miały dziwną moc spokoju, uszanowania i logiki. Wtedy to
na jednej z burzliwych sesyj, gdy debatowano nad
propagandą wśród wojska, a Nikita daremnie chciał ład
zaprowadzić, kilku najburzliwszych rzuciło się do Gregora.
Ty, powiedz, co myślisz? Jak ty, tak my! wołano.
Gregor pierwszy raz powstał i przemówił wśród ciszy,
której klub nie znał:
Kim my jesteśmy? Członkami klubu czy nie? Jeśli
nie, jesteśmy zgrają; jeśli tak, powinniśmy jednego słuchać.
Ja w imieniu wszystkich przepraszam NikitÄ™!
Nikt już tego wieczora głosu nie podniósł. Nazajutrz
przyszli do Gregora trzej socjaliści, najtężsi, najpoważniejsi
z grona: Dmitri Achaczeńko, Fiodor Małyczew i Iwan
Satin.
Słuchaj! rzekł Achaczeńko ma nami kto
kierować, to tylko ty, Nikity słuchać nie chcemy.
Gregor przez chwilę tylko patrzył na nich tak, że spuścili
oczy.
Czy Nikitę narzucono wam? spytał.
Wybraliśmy sami, bo wówczas był najstarszy!&
Teraz my dorośliśmy i przerośliśmy jego&
I przeto jesteście zdrajcami. Nie wy uczynicie co
wielkiego! Ja jeszcze nie dorosłem niczego oprócz
posłuszeństwa Nikicie.
35
Wysłańcy poszli zawstydzeni.
Nikita tego samego dnia wiedział o tym przez szpiegów.
Gregor spotkał go w drukarni Ziemi i Woli, gdzie przyszedł
z artykułem. Ponury był Siemionow i ledwie mu dłoń
uścisnął.
Nikita, tobie nie wolno być człowiekiem.
Sobacze mięso! burknął chłop zawstydzony.
Jeśli ci chodzi o mój szacunek, to daj dłoń! Nie nam
myśleć o takiej nędzy!
Już pojednani, złączeni ściślej i poważniej, ruszyli do
klubu.
Zwida i Maksymow weszli doń jednocześnie z
Gregorem.
Kaleka nie zajmował się żadnymi nowożytnymi
sprawami, ale za Gregorem poszedłby w piekło. Zwida
wolał w klubie spędzać wieczory niż samotnie na strychu.
Tam słuchał, patrzył, ale zdania swego dotąd nie wyraził.
Po zgodzie zawartej z Nikita Gregor ośmielił się dać mu
parÄ™ rad.
Za wiele ich jest!& Ja bym na twym miejscu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]