[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Barneya zadaniem ponad siły. Szukając po omacku wolną lewą ręką, wydobył
w końcu portfel z kurtki. Drugi Barney trzymał pudło z filmem i mamrotał coś
do siebie dopóki Barney nie wyjął mu jej z rąk i nie wetknął mu w dłoń kartki ze
schematem:
- Co się stało z moją... z twoją ręką - zapytał przerażony drugi Barney.
Powinienem ci powiedzieć, pomyślał Barney. Jednak w tym momencie
dostrzegł zbliżającego się technika z wózkiem i otworzył przed nim drzwiczki.
- Daj to profesorowi - powiedział Barney, gdy technik minął ich obydwu. Nie
mógł powstrzymać się przed kolejną kąśliwą uwagą. - Przestań się tu pętać i
skończ film, dobrze? - dorzucił na koniec. Wszedł do gabinetu, pozwalając
drzwiom zatrzasnąć się swobodnie za jego plecami. Nie obejrzał się
158
Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu
Jestem pewien, że Mr Greenspan wszystko panom wyjaśnił. Byliśmy za
granicą - właśnie dopiero przed Uczucie, że po raz pierwszy w życiu jest
czegoś absolutnie pewien sprawiało mu ogromną satysfakcję. To poczucie
pewności pozwoliło mu nie zwrócić najmniejszej uwagi na pannę Zucker, która
próbowała mu powiedzieć coś na temat przedstawicieli banku. Odepchnął ją
na bok i otworzył wewnętrzne drzwi biura przed technikiem. Bardzo blady L.M.
spojrzał na niego. Jednocześnie sześciu siwowłosych mężczyzn o pokerowych
twarzach odwróciło się, by sprawdzić kto jest sprawcą tego zamieszania.
- Proszę mi wybaczyć spóznienie, panowie - powiedział Barney ze spokojną
pewnością siebie. Jestem pewien, że Mr Greenspan wszystko panom wyjaśnił.
Byliśmy za granicą - właśnie dopiero przed chwilą wróciłem z kopią filmu, o
którym panom wspominał. To nabytek wartości wielu milionów dolarów.
Otwiera nową epokę w dziejach sztuki filmowej i nową erę w dziejach
dochodów firmy.
Pudełka z filmem szczękały jedno o drugie, gdy technik zatrzymał wózek.
Sam, siedzący w najciemniejszym kącie gabinetu wydał z siebie lekkie, ledwo
słyszalne westchnienie.
19.
- Wybacz, że nie wstaję - powiedział Jens Lynn - ale lekarze kazali mi
rygorystycznie przestrzegać popołudniowego odpoczynku.
- Jasne - odparł Barney. - Nie przejmuj się . Ciągle cię to męczy?
Jens leżał wyciągnięty na sofie, ustawionej w ogrodzie jego domu. Wyglądał
na znacznie chudszego i bledszego niż wczasach, z których pamiętał go
Barney.
- Niezupełnie - odparł Jens - To kwestia rekonwalescencji. Funkcjonuję już
zupełnie niezle, wczoraj wieczorem byłem na przykład na premierze. I
zmuszony jestem przyznać, że generalnie rzecz biorąc, ten film mi się
spodobał.
- Powinieneś pisać do gazet. Jeden z krytyków oskarżył nas o pożałowania
godne wysiłki w celu osiągnięcia realizmu, o obszarpanie w brudnym,
rosyjskim stylu i to w dodatku zakończone zupełną klęską. Głosi on, że te
tłumy to po prostu dobrzy amerykańscy statyści, ba - rozpoznał nawet
fragment kalifornijskiego wybrzeża, na którym nakręcono te sceny.
- Mogę zrozumieć jego odczucia. Mimo że byłem tam podczas zdjęć,
oglądając je miałem wrażenie czegoś zupełnie nierealnego. Myślę, że
wszystkie cuda filmu i uroki dziwnych miejsc spowszechniały nam na tyle, iż
159
Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu
wszystkie one wydają się nam podobne do siebie. Ale czy ta negatywna
reakcja krytyki oznacza, że film zrobił klapę?
- W żadnym wypadku! Krytycy zawsze chlastają niemiłosiernie wszystkie
wielkie szlagiery kasowe. Koszta tego filmu zwróciły się nam już
dziesięciokrotnie, a wpływy ciągle nie maleją. Ten eksperyment okazał się
wyjątkowym sukcesem. Zbieramy się dzisiaj, by podyskutować o następnym
filmie. Wiesz, od dawna chciałem wpaść i zobaczyć się z tobą i rozumiesz...
mam nadzieję, że nie czujesz do mnie...
- Urazy? Nie, Barney. To już mi przeszło. Chciałbym przeprosić cię za to, że
tak się wtedy uniosłem. Dziś patrzę na te sprawy z zupełnie innej perspektywy.
Barney uśmiechnął się szeroko.
- No, to najlepsza wiadomość, jakiej mogłem się spodziewać. Musze
przyznać, że niezle mnie wtedy wkurzyłeś, Jens. Przyniosłem ci nawet
podarunek z okazji zawarcia miedzy nami pokoju. Co prawda zdobył go Dallas
i to on prosił mnie, bym ci go wręczył.
- O Boże! - jęknął z zachwytu Jens, otwierając pudło i wydobywając z niego
kawał płaskiego drewna pokrytego na krawędziach nacięciami. - Co to?
- Kołatka. Z Cape Dorset. Wymachiwali tym podczas ataku na obóz Ottara.
- Oczywiście. Pewnie, że tak. - Jens sięgnął po grubą księgę leżącą na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire