[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życie, chociaż teraz to było odległe wspomnienie. Kiedyś też gnała przez miasto w gar-
niturze i tenisówkach, z kubkiem kawy ze Starbucksa. Nie żałowała tamtego braku stabi-
lizacji finansowej, ale tęskniła za Mavis i innymi, z którymi zaprzyjazniła się w pracy.
Nawet za ledwo poznanym panem Ramirezem, który okazał jej pomoc, kiedy zle się
czuła w początkach ciąży. Zapłacił jej wtedy za opuszczone godziny w biurze. Kiedy
zrealizowała czek z wypłatą, odesłała pieniądze, których nie zarobiła.
Brakowało jej tego życia, w którym coś dla innych znaczyła. Chciała, żeby i Alek-
siej ją doceniał. Jeśli nie, lepiej żeby wróciła do Dallas i tkwiła w swoim biurowym bok-
sie, ledwo wiążąc koniec z końcem. Przynajmniej to byłoby jej życie.
Kochała go. Skoro jednak on jej nie kochał, musiała zadecydować o sobie, zamiast
czekać w Sankt Petersburgu na jego powrót.
R
L
T
Wkroczyła do lśniącego holu i pomaszerowała wprost do recepcji. Siedząca tam
kobieta ze słuchawkami na uszach uśmiechnęła się do niej zdawkowo, kontynuując roz-
mowę przez telefon. Kiedy wreszcie się rozłączyła, zapytała w czym może pomóc.
- Chciałabym się zobaczyć z księciem Woronowem.
- Obawiam się, że to nie będzie możliwe, proszę pani. Jest dzisiaj bardzo zajęty.
Czy chciałaby się pani umówić na spotkanie?
- Nie, dziękuję. Jestem jego żoną i muszę się z nim widzieć natychmiast.
Próbowała być chłodna i opanowana, ale żołądek ją palił. Uświadomiła sobie, jak
dziwaczna była cała ta sytuacja. Czy jako żona nie powinna sama wiedzieć, gdzie go
znalezć? Albo mieć przynajmniej numer jego komórki?
Kobieta obdarzyła ją bezbarwnym, wymijającym uśmiechem kompetentnej recep-
cjonistki.
- Zechce pani poczekać tam. - Wskazała rząd niskich foteli przy szklanej ścianie.
Paige chciała zaprotestować, ale nic by to nie dało. Ruszyła w tamtym kierunku i
zapadła się w fotel z białej skóry. Zaczynała żałować, że nie została w Sankt Petersburgu.
Przynajmniej leżałaby teraz w łóżku, czekając aż fala mdłości ustąpi.
Nie wiedziała, jak długo czekała, ale zanim go spostrzegła, wyczuła jego nadejście.
Miała wrażenie, że w powietrzu unosiły się elektryczne wyładowania i furia poprzedza-
jące go niczym fala. I oto zmierzał ku niej z pociemniałą twarzą.
- Oszalałaś? - Te słowa przecięły powietrze jak bicz.
- Być może - powiedziała.
Chciała wstać, wbić mu palec w mostek i zażądać wyjaśnień. Przyjechała tu, żeby
okazać siłę i walczyć o niego. Ale nie miała aż tyle energii. Była taka zmęczona. Pragnę-
ła położyć się i zasnąć. Może to było lekkie przeziębienie albo niestrawność?
Wyciągnął do niej rękę.
- Chodz, odeślę cię do mojego apartamentu. Po pracy przyjadę do ciebie.
- Zwietnie - powiedziała, choć nie była pewna, czy mu wierzy.
Mógł polecieć do Sankt Petersburga i zostawić ją tutaj, byleby tylko być z dala od
niej.
R
L
T
Podtrzymywał ją, ale wstała z trudem. Serce biło jej jak oszalałe. Uświadomiła so-
bie po chwili, że ma wilgotne ubranie. Pewnie ktoś rozlał coś na siedzeniu. Ale dlaczego
wcześniej tego nie zauważyła?
- Aleksiej - zaczęła, ale krew odpłynęła mu z twarzy i zbladł niczym skóra wyście-
Å‚ajÄ…ca fotele.
- Mój Boże, Paige - wychrypiał.
Podążyła za jego wzrokiem. Ciepła strużka ściekała jej po nogach, zostawiając
małe czerwone plamy na podłodze. Dopiero po chwili zrozumiała. Z wyschniętego nagle
gardła wydarł jej się ochrypły okrzyk.
To wszystko była jego wina. Był głupcem, aroganckim nieczułym brutalem. Dla-
czego ją zostawił? Zamierzał wrócić tego wieczora, ale pewnie poszukałby jakiejś wy-
mówki. Był tchórzem. Bał się zmierzyć z własnymi uczuciami i lękami. Uciekał do nich,
karmiąc się nienawiścią i ambicjami. Teraz miał za to w końcu zapłacić. Nie tylko on, ale
także Paige i dziecko. Kiedy ujrzał na fotelu i podłodze krew, świat rozpadł mu się na
kawałki. Myślał, że ją traci. Oddałby wszystko, każdego rubla, żeby tylko Bóg pozwolił
jej żyć. Został wysłuchany, bo poczuła się lepiej. Ona i dziecko. Ulga była tak wielka, że
z trudem się dzwignął, kiedy doktor zakomunikował mu dobre wieści.
Krwawienie zostało opanowane. Lekarz pozwolił Paige wrócić do domu, ale miała
bezwzględnie leżeć przez miesiąc w łóżku.
Pielęgniarka oznajmiła, że Aleksiej może do niej wejść. Pchnął gwałtownie drzwi i
ujrzał Paige siedzącą na łóżku, ubraną w rzeczy, które kazał dla niej przysłać, z dłonią
obejmujÄ…cÄ… brzuch.
Poczuł ucisk w gardle.
- JesteÅ› taka blada, lubimaja moja.
- Przepraszam. - Oczy miała zapuchnięte i czerwone od płaczu. - Naraziłam je na
niebezpieczeństwo. Nigdy sobie tego nie wybaczę. - Głos jej się załamał.
Szybko podszedł i wziął ją w ramiona.
- Nie płacz, Paige. To może zaszkodzić dziecku.
Ale to nie były właściwe słowa.
R
L
T
- To może tobie zaszkodzić - poprawił się. - Uważaj na siebie.
Uczepiła się jego koszuli, biorąc głęboki, uspakajający oddech.
- Tak, oczywiście. Muszę być ostrożna. Dla nas obojga.
- Dla nas trojga.
Gładził ją po włosach.
- Nie chciałam, żebyś był daleko - powiedziało cicho. - Dlatego pojechałam za to-
bą. Nie chcę przechodzić przez to sama. Chcę, żeby było tak, jak przez ostatnie tygodnie.
Nie mógł mówić, trzymał ją tylko blisko i napawał się odgłosem jej oddechu. %7łyła,
oddychała. Odepchnęła go nagle. Pozwolił na to, bo nie chciał jej denerwować. Wyglą-
dała pięknie; była taka blada i krucha.
- Nie, chcę czegoś więcej. Nie będę żyć z człowiekiem, który mnie nie kocha. Całe
dorosłe życie robiłam wszystko, żeby zadowolić innych. Teraz chcę pomyśleć o sobie.
Kocham cię, ale nie zostanę w twoim pałacu i łóżku tylko z powodu nadziei, że któregoś
dnia może mnie pokochasz.
Była zadziwiająco stanowcza i cudowna. Zrobi wszystko, żeby ją uszczęśliwić.
- Kocham cię - powiedział zdławionym głosem. - Kocham cię - powtórzył, tym ra-
zem wyrazniej.
- Mówisz to, bo wiesz, że chcę to usłyszeć.
Musiał ją przekonać. Gwałtownie uklęknął i dotknął czołem jej kolan.
- Nie jestem w tym dobry - powiedział z przejęciem. - Nie wiem, jak to ująć we
właściwe słowa, ale jesteś dla mnie najważniejsza. Byłem martwy, dopóki nie pojawiłaś
się w moim życiu. Ty nużna mnie, ja tiebia lublu.
- Co powiedziałeś? - Głos Paige był cichy i trochę przestraszony.
Spojrzał w górę, walcząc ze łzami.
- Mówię, że cię potrzebuję i że cię kocham.
- Chciałabym ci wierzyć, ale tyle się wydarzyło.
- Dla ciebie pojadę spotkać się z Chadem i Heleną.
- Aleksiej... - Jej oczy wypełniły się łzami.
- Przez te kilka godzin przemyślałem wiele spraw. Zrozumiałem, jak bardzo byłem
dotąd samotny. Nienawidziłem Russellów przez piętnaście lat. Mam już dość tej niena-
R
L
T
wiści. Spróbuję pojednać się z nimi. Cokolwiek się stanie, będę wiedział, że próbowa-
Å‚em.
- Dlaczego wyznajesz mi miłość właśnie teraz? - nadal nie mogła uwierzyć. - Jeśli
to mówisz dla dobra dziecka, nie rób tego. Nie chcę być okłamywana.
Poderwał się.
- Paige, pociągałaś mnie od pierwszej chwili, kiedy cię ujrzałem. Jesteś inna niż
wszystkie kobiety, które wcześniej znałem. Uparta i silna, choć nie zawsze o tym wiesz.
Czasem niepewna siebie, własnej urody i zmysłowości. Masz bardzo dobre serce. Wzru- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire