[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dorośnij. Przestań się wygłupiać. Nie posuwasz naprzód kariery. Twoje
miejsce jest tu, w Waszyngtonie. Z rodziną, która cię kocha.
Najgorsze, że matka wierzyła w to, co mówi. Uważała, że kontrolując
syna, okazuje mu miłość. I chciała, by poprzez posłuszeństwo odwzajemniał
jej uczucie.
Obrócił się na pięcie i skierował ku drzwiom. Zanim do nich doszedł,
ojciec chwycił go za łokieć.
Twoja matka ma słuszność. Dość tej dziecinady. Najwyższa pora,
żebyś wrócił do stolicy. Rozmawiałem z Lenonem; pod koniec miesiąca
112
R
L
T
odwoła cię z Pierre.
Co takiego?
W oczach ojca pojawił się triumfalny błysk.
Kogo obchodzi jakiś stary sędzia? Lepiej machnąć ręką, niż narażać
się na porażkę. Oczywiście w Waszyngtonie czeka cię awans. To już
załatwione.
James wytrzeszczył oczy. Ojciec stale wycinał mu różne numery, ale
czegoś takiego się nie spodziewał. Prośba, by Lenon odwołał jego syna do
Waszyngtonu? Po tym, jak on, James, prosił Lenona, by nie odbierał mu
sprawy Maynarda? Po co ten cały teatr? I co teraz będzie? Bez względu na
wynik poszukiwań Yellow Birda Maynard nie trafi za kratki? A Maggie? Jej
nazwisko zostało przekazane obronie. Był za nią odpowiedzialny niezależnie
od tego, czy powoła ją na świadka, czy nie. I niezależnie od tego, co do niej
czuje.
W oczach matki widział złość. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz rodzice
byli tak zgodni. A byli zgodni, bo ich syn śmiał im się sprzeciwić. Nagle
James coś sobie uświadomił. Wściekał się na ojca, że sypia ze swoimi
pracownicami, a sam przespał się z Maggie. I jeszcze coś sobie uświadomił.
Jeżeli wróci do Waszyngtonu, nigdy więcej nie zobaczy Maggie. Ożeni się z
Pauline, która zacznie sypiać z ogrodnikiem. Ile czasu minie, zanim on też
znajdzie sobie kogoś na boku? Czy ma poświęcić swój system wartości, by
zdobyć władzę? Czy ma się zamienić we własnego ojca?
Nie. Jeżeli kariera polityczna oznacza rezygnację z rzeczy, w które
wierzy, to on jej nie chce.
Odepchnął ojca. Na twarzy Alexa Carlsona odmalowało się zdumienie.
Matka, zaskoczona, wciągnęła z sykiem powietrze. James przyglądał im się
niewzruszony. Dłużej nie zamierzał brać w tym udziału.
113
R
L
T
Posłuchajcie. Jestem waszym synem, a nie pionkiem, który możecie
przesuwać. Mam pracę oraz własne życie, ale ono jest gdzie indziej, nie w
Waszyngtonie. Wrócę tu, jeżeli sam będę tego chciał. Nie poślubię nikogo, a
zwłaszcza Pauline, dla kariery. Jeżeli wystartuję w wyborach, to na pewno nie
dlatego, że wy mi każecie. I jeżeli kiedykolwiek będę miał dzieci, nie
pozwolę wam się do nich zbliżyć.
Matka najpierw zdusiła jęk, po czym wzięła głęboki oddech i zagroziła:
Wydziedziczymy ciÄ™. Zostaniesz z niczym.
Są gorsze rzeczy na świecie niż życie w ubóstwie oznajmił James,
przypominając sobie słowa Maggie.
Julia Carlson myli się. To nie pieniądze dają człowiekowi siłę. Taka siła
jest niewiele warta. Chyba zawsze to przeczuwał, ale dopiero Maggie
pokazała mu, że prawdziwa siła bierze się z miłości. Nie ten jest silny, kto
potrafi narzucić innym swoją wolę, lecz ten, kto ma wolność wyboru.
Odwróciwszy się na pięcie, skierował się do drzwi. Ojciec zaczął
wykrzykiwać jakieś obelgi. James nie zwolnił kroku, nie interesowało go, co
ojciec ma do powiedzenia. Chciał jak najszybciej znalezć Maggie.
Nie było jej tam. gdzie się rozstali, Pauline też znikła. Do gniewu, jaki w
nim kipiał, dołączył niepokój. Gdzie ona się podziewa? Nie było go najwyżej
kwadrans.
Nie widzieliście kobiety, z którą przyszedłem? pytał ludzi,
przeciskając się przez tłum.
Kilka osób pokręciło głową, kilka wzruszyło ramionami, większość w
ogóle nie zareagowała. Kto by się tam przejmował piękną Indianką w obcisłej
czarnej sukni!
Na widok Maggie przy fontannie zalała go fala ulgi. Nagle poczuł się
potwornie znużony. Mieszkając w Dakocie, zapomniał, jak męczące bywają
114
R
L
T
waszyngtońskie podchody i gierki. Chciał wrócić do domu. Ileż by dał, żeby
jeszcze dziś wsiąść do samolotu. Marzył o rozległych przestrzeniach, o
spokoju, o normalnym życiu. Tam Maggie była sobą, a nie fikcyjną wersją
samej siebie.
Patrzyła w jakiś odległy punkt. Niepokój Jamesa wzmógł się. Chyba
Pauline jej nie obraziła? Może Maggie po prostu nie miała siły dłużej się
uśmiechać? Bądz co bądz to był długi dzień.
Maggie...
Nie zareagowała; nawet nie drgnęła, kiedy objął ją w talii i poprowadził
ku wyjściu.
Wsiedli do taksówki. Ruch w mieście był niewielki. Maggie bez słowa
spoglądała przez okno. Przypuszczalnie miała zbyt wiele wrażeń jak na jeden
dzień. Po rozmowie z rodzicami James też był wykończony. Nie próbował
przerwać ciszy.
W głowie miał mętlik. Może żadni rodzice nie przyjmują do
wiadomości, że ich dzieci dorastają, że z rozkosznych kilkulatków
przeistaczają się nieopierzonych młodzieńców, a potem w dorosłych ludzi,
którzy chcą i potrafią sami o sobie decydować. Nie. był chyba jedynym
człowiekiem na ziemi, którego rodzice pragną, aby zamieszkał bliżej nich.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]