[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy znajdzie się w domu. Troszczył się o nią tak bardzo, że żałowała kobiet, które
nie doświadczyły w życiu niczego podobnego.
- À bientôt, mon amour. - UÅ›cisnÄ…Å‚ jej ramiÄ™ i odszedÅ‚.
Odczekała kilka minut, po czym zwróciła się do swojej gospodyni.
- Myślisz, że dałam mu wystarczająco dużo czasu?
- Mam nadzieję. Nie chcę myśleć, co by było, gdyby panią zobaczył.
Jean i Louise byli wtajemniczeni w jej plan i pomagali w jego realizacji.
- Nie mam wyboru. Muszę podjąć ryzyko.
Ruszyła w stronę wyjścia, by wyjaśnić stewardowi, że nie czuje się dobrze i
zarezerwuje inny lot. Obie kobiety wysiadły z samolotu na płytę lotniska, gdzie
czekał na nie Jean. Po czterdziestu minutach byli w zamku. W foyer oczekiwał jej
Henri. Powiedział, że Geoff jest na dworze z Percym. Lepiej być nie może. Andrea
wyszła zachodnimi drzwiami do ogrodu.
123
S
R
- Och, Andrea, jaka miła niespodzianka. Pocałowała teścia na powitanie w oba
policzki.
- Znalazłbyś dla mnie chwilę?
- Jak możesz o to pytać? Ojciec zawsze ma czas dla swojej córki. Usiądziemy?
Podeszli do jednej z Å‚awek obok klombu. Kiedy wygodnie siÄ™ usadowili,
zwróciła się w jego stronę.
- Nie będę owijać bawełnę, Geoff. Mam ci do powiedzenia coś bardzo
ważnego.
- Już się tego domyśliłem. Musi to być coś poważnego, gdyż w przeciwnym
razie byłabyś teraz z mężem w domu. Jest taka piękna sobota.
- Powiem ci coś, co Lance wyznał mi w tajemnicy i czego nikomu do tej pory
nie mówił. Na pewno nie spodoba ci się to, co usłyszysz, ale trudno. On tak bardzo
cię kocha, że ukrywał to przed tobą, aby cię chronić. Teraz jednak bardzo cierpi i
tylko ty i ja możemy mu pomóc.
- Mów.
Przez następne pół godziny Andrea opowiadała Geoffowi o tym, co dręczy
jego syna. Niczego nie pominęła. Kiedy skończyła, jej teść miał łzy w oczach.
- Od chwili, kiedy go poznałam, coś mnie do niego ciągnęło. Teraz
pokochałam go ze wszystkich sił i wiem, że jest niewinny. Oboje jesteśmy o tym
przekonani, ale ten proces rzuci cień na dobre imię naszej rodziny. Wiem, że to
najbardziej go boli. Jeśli chodzi o mnie, to zupełnie się tym nie przejmuję.
- Ani ja - wtrącił Geoff, zrywając się na równe nogi.
Andrea po raz pierwszy widziała go tak rozzłoszczonego.
- W takim razie, posłuchaj, co wymyśliłam.
- Bardzo chętnie.
Andrea wyłuszczyła mu swój plan.
- Rzeczywiście, to bardzo proste.
124
S
R
- Wiem, ale kiedy Lance dowie się, że ci to wszystko powiedziałam, poczuje
siÄ™ zdradzony.
- Nie, moja droga. Zostaw go mnie.
Sięgnął do kieszeni po telefon.
- Henri? Zadzwoń do mojego syna i powiedz mu, aby natychmiast przyjechał
do zamku.
Nie wiadomo, jak wszystko by się potoczyło, gdyby lot Lance'a nie był
opózniony z powodu problemów technicznych. Cieszył się, że przynajmniej Andrea
jest bezpieczna, przy założeniu, że z jej samolotem nic się nie dzieje. Nawet nie
dopuszczał do siebie takiej myśli.
Zniecierpliwiony sięgnął po telefon, by sprawdzić, czy w najbliższym czasie
nie ma innego lotu do Paryża.
Właśnie zaczął szukać numeru do informacji, kiedy zadzwonił telefon. Z
zamku.
NacisnÄ…Å‚ przycisk.
- Witaj, Henri.
- Pana ojciec poprosił, abym zadzwonił i przekazał, aby natychmiast
przyjechał pan do domu.
- Coś się stało? Jest chory?
- Nic mi nie powiedział. Jedynie, aby się pan pospieszył. Sądząc po głosie, był
dość zdenerwowany.
Może Corinne złożyła mu wizytę? Nikt nie wiedział, gdzie tak naprawdę
przebywa. Na samą myśl o takiej ewentualności oblał go zimny pot.
- Całe szczęście, że nie wyjechałem jeszcze z Rennes. Będę najszybciej, jak
siÄ™ da.
Pobiegł na parking, wsiadł w samochód i ruszył z piskiem opon. Podczas
drogi złamał wszystkie przepisy dotyczące ograniczenia prędkości. Po trzydziestu
125
S
R
minutach był w zamku. Ku jego uldze, ojciec cały i zdrowy czekał na niego przed
wejściem.
- Papa? Co się stało? Po co mnie wezwałeś?
- W środku jest ktoś, kto ci wszystko wyjaśni. Tylko proszę, najpierw jej
wysłuchaj.
Wiedział, że jego najgorsze koszmary się spełniły. Wściekły wysiadł z
samochodu i wbiegł do zamku.
- Corinne?
Andrea usłyszała głęboki głos swojego męża. Zamek zadrżał w posadach.
- Nie, Lance. - Geoff nawet nie próbował ukryć niepokoju.
Jak to możliwe, żeby przyjechał tu tak szybko? Przecież nie zdążyłby w tak
krótkim czasie wrócić z Paryża?
- Nie próbuj się przede mną ukryć, Corinne. Nic ci z tego nie przyjdzie.
Andrea wstała z kanapy i stanęła w drzwiach. Była przygotowana na wybuch
wściekłości męża. Jak tylko go dostrzegła, wiedziała, że jest w bojowym nastroju.
- Nie jestem twoim wrogiem, kochanie.
- Andrea... - Lance wyglądał, jakby zobaczył ducha. - Co ty tu robisz? Dwie
godziny temu wsadziłem cię do samolotu.
- Nie mogłam cię zostawić, Lance. Za długo dzwigałeś swój ciężar sam. Tym
razem ja i ojciec ci pomożemy.
- Twoja żona ma rację. - Geoff stanął obok Andrei.
Lance posłał jej zranione spojrzenie, od którego serce niemal zaczęło jej
krwawić.
- Moja żona nie ma prawa...
- Jeśli nie ma go kobieta, która cię kocha z całego serca i duszy, w takim razie
kto? Myślisz, że Andrea albo ja przejmujemy się tym, że Corinne zamierza nas
zniesławić? My znamy prawdę i zna ją Bóg. Tylko on będzie cię sądził. Zapomnij o
wyroku trybunału. Zadzwoniłem do naszego prawnika i poprosiłem go, aby już teraz
126
S
R
przekazał Corinne jej spadek. Dostanie więcej pieniędzy, niż wygrałaby w sądzie.
Mam nadzieję, że to ją powstrzyma.
- To tak, jakbyś zawarł pakt z diabłem.
- Jak powiedziała Andrea, to tylko pieniądze. I tak zamierzałem je jej
przekazać. Ona nie może nas zranić. Jeśli kiedykolwiek zbliży się do kogoś z naszej
rodziny, zostanie aresztowana. Twoja żona nie tylko oszczędziła ci podróży do
Paryża, ale scaliła naszą rodzinę. Dzisiaj mieszkamy w Szczęśliwym Miejscu. Que
Dieu te benisse, ma chérie. - PocaÅ‚owaÅ‚ AndreÄ™ w oba policzki. - A teraz, jeÅ›li
pozwolicie, mam już swoje plany na ten wieczór. Chodz, Percy.
Andrea czekała na reakcję Lance'a.
Minęła cała wieczność, zanim podniósł oczy i poczuła na sobie jego
spojrzenie.
- Niezle dzisiaj narozrabiałaś - odezwał się w końcu. - Nie rozumiem tylko
jednej rzeczy. Dlaczego pozwoliłaś mojemu ojcu wierzyć, że mnie kochasz?
- Bo taka jest prawda.
Lance dotknął ręką karku, jakby chciał się powstrzymać przed wykonaniem
jakiegoś gwałtownego gestu. Widziała, że będzie musiała go przekonać.
- Zakochałam się w tobie tego pierwszego dnia w lesie. Kiedy zobaczyłam
twoją twarz, poczułam twój dotyk, zrozumiałam, że nic nie będzie już takie samo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]