[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i zaczęła bawić się czarnymi kosmykami jego jedwabistych włosów.
- Niebezpieczne?
- Kiedy mnie całujesz, zapominam o rzeczach, o których powinnam
pamiętać.
- O czym na przykład?
- Na przykład o tym, że jutro stąd wyjedziesz.
- Cieszę się, że to cię trochę martwi. - Poczuł się, jakby jakaś olbrzymia
ręka zgniatała mu pierś i wyrywała z niej serce. Coś w oczach Jo go przerażało,
zdawało mu się, że kryje się w nich ważna tajemnica. Nie wiedział, jak ją o to
zapytać, a może po prostu nie chciał znać odpowiedzi.
Poruszyła w nim czułą strunę, zrobiła coś, czego nikt wcześniej nie
dokonał. Nie mógł jej tego powiedzieć teraz, gdy czuł, że już zaczyna ją tracić.
Przyszłość, którą planowała, zaczynała nabierać realnego kształtu i nie było w
niej miejsca dla niego.
Więc nie pytał o tajemnice. Przywarł do niej ustami, chłonąc całym sobą
jej ciepło.
- Tyle lat! - wymruczał z zamkniętymi oczami. - Tyle lat jezdziłem po
całym kraju, czasem po świecie. Szukałem czegoś, kogoś takiego, jak ty, a ty
przez cały ten czas byłaś tutaj, Jo. Ten twój mały domek ma sypialnię, prawda?
- Tak. I łóżko. Chcesz z niego skorzystać?
- Aha.
- 128 -
S
R
Sypialnię nietrudno było odszukać, dotarli tam już po dziesięciu krokach.
Na zewnątrz w gęstniejącym mroku właśnie zapaliły się latarnie. W ich
żółtawym świetle Case zobaczył staroświecką ramę łóżka stojącego przy ścianie
pokrytej tapetą w biało-niebieskie paski. Narzuta była niebieska, a łóżko
zarzucone stosem puchowych poduszek.
Uśmiechnął się, widząc, jakimi zmysłowymi przedmiotami Jo się otacza.
- Chcesz rozesłać łóżko?
Dawał jej wybór i bardzo ją to cieszyło. Tutaj też byli partnerami i jeżeli
miała to być jedyna noc, którą spędzą razem, chciała zapamiętać ją na całe
życie.
- Tak, chcę rozesłać łóżko - szepnęła mu na ucho, skubiąc je delikatnie
zębami. - Chcę zapalić świece, włączyć nastrojową muzykę i otworzyć butelkę
wina.
- Dobrze, ale pózniej. Pragnę cię, Jo. Wydaje mi się, że pragnę cię od
tamtej chwili, gdy po raz pierwszy zaczepiłaś mnie na ulicy.
- Więc na razie przygotuję tylko łóżko.
Kiedy powiedziała:  gotowe" i stanęła przed nim, serce biło w niej jak
oszalałe i łzy ściskały gardło. Kochała go tak bardzo, tak rozpaczliwie marzyła o
tej chwili, ale jej ręce zwisały bezwładnie, jakby bała się sięgnąć po to, czego
pragnęła.
- Case - powiedziała z niepokojem w głosie. - Jest jeszcze jedna rzecz.
- Mam coś ze sobą. Nie do wiary, jaki wybór prezerwatyw mają nawet w
takim małym miasteczku jak Piekielny Wodospad.
Uśmiechnęła się, zadowolona, że on planował tę chwilę, podczas gdy ona
tylko miała nadzieję, że coś między nimi się zdarzy.
Stali, patrząc się na siebie i drżąc z pożądania, a potem Case zaczął
rozpinać guziki jej bluzki. Kiedy jedwabny materiał zsuwał się z jej ramion, w
ślad za nim podążały jego usta.
- 129 -
S
R
- Jesteś taka piękna, Jo. To dlatego tak cię pragnąłem. Zaśmiała się,
rozpinając jego koszulę.
- A nie dla mojego dociekliwego umysłu?
- I nie dla twojego niewyparzonego języka.
Kiedy oboje byli nadzy, wziął ją na ręce i ułożył na łóżku.
- Twoje łóżko pachnie wanilią - mruczał. - Zapach wanilii zawsze będzie
mi się kojarzył z tą chwilą. Będzie mi się kojarzył z tobą. Chyba do końca życia
będę się podniecał, przechodząc koło cukierni.
Jo zaśmiała się i próbowała złapać oddech, kiedy wargami zaczął drażnić
jej pierś, a pózniej próbował ugasić pożar, który sam rozniecił, biorąc w usta
sutkę.
- Och, proszę cię, Case - jęknęła, a potem sięgnęła po niego, zatracając w
tym momencie resztę zdrowego rozsądku.
Dotykali się, rozkoszowali swoją nagością, coraz bardziej rozpaleni i
niecierpliwi. Kiedy w nią wszedł, wyprężyła się jak struna i przywitała go
niemal bolesnym jękiem.
Pędzili jak szaleni i wkrótce spełnienie przeszyło ich ciała jak prąd.
Zadrżeli oboje i przylgnęli do siebie mocniej, w zachwycie nad tym, co czuli.
Wtulona w gniazdo ciepłych, mocnych ramion Jo marzyła, żeby ta chwila
trwała jak najdłużej. Case błądził wargami po jej twarzy, pieścił policzki,
muskał pocałunkami szyję. Nagle wsunął palce w jej włosy i pociągnął lekko do
tyłu, zmuszając, żeby spojrzała mu w oczy.
- Jo? - zamruczał. - Chyba będziesz musiała poczekać z zapaleniem tych
świec. Nie sądzę, żebyśmy szybko wyszli z łóżka.
- Nie szkodzi - zaśmiała się uszczęśliwiona. - I tak nie miałam zamiaru
wychodzić.
Nie wyszli. Zasnęli wyczerpani nad ranem, po długiej miłosnej nocy.
Obudziły ją pocałunki Case'a.
- Jesteś nienasycony. Dzięki Bogu.
- 130 -
S
R
- Nasycony czy nienasycony, muszę jechać, Jo.
- Jechać? - Szeroko otworzyła oczy i gwałtownie usiadła. Odgarnęła z
twarzy włosy i zobaczyła, że Case jest ubrany. Do diabła! - Dokąd chcesz
jechać?
- Do domu. - Usiadł na łóżku i wziął ją za rękę. - Muszę napisać raport dla
córki Freidy, żeby dostać honorarium, poza tym mam jeszcze inne pilne sprawy
do załatwienia.
Naprawdę wyjeżdżał. Ogarnęła ją panika.
- Ale po co ten pośpiech? Myślałam, że umiesz żyć bardziej na luzie.
- Tak było, zanim poznałem ciebie. - Zobaczył smutek na jej twarzy i
natychmiast spoważniał. - Jo, muszę wracać do swojego życia w Phoenix, a ty
musisz zacząć zmieniać swoje.
Całkiem już przytomna, wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire