[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co do minuty Był albo w domu z żoną, albo w pracy, a między
tymi dwoma miejscami miał tylko tyle czasu, by dojechać.
MacInnes ustalił, że żona Baileya złożyła pozew o rozwód,
więc nie miała powodu kłamać, by go chronić. Będą
sprawdzali dalej, ale wygląda na to, że jest czysty. To ktoś inny
chce cię zabić.
235
Rozdział 21
Do rodziców przyjechaliśmy przed czasem, chociaż po
drodze jeszcze wpadliśmy po pączki i mleko skondensowane,
które również było mi potrzebne do zrobienia puddingu. Resztę
produktów Wyatt miał w domu, znalazłam też kilka wielkich
patelni. Tak, patelni - w liczbie mnogiej. Kupiliśmy cztery
tuziny pączków w lukrze. Pachniały tak smakowicie, że ślinka
mi napłynęła do ust, ale dzielnie się trzymałam i nawet nie
otworzyłam pudła.
Tata otworzył drzwi, na chwilę znieruchomiał,
przyglądając się mojej twarzy, po czym bardzo cicho spytał:
- Co się stało?
- Skasowałam sobie samochód - wyjaśniłam, uściskałam
go, a potem poszłam do kuchni, by stawić czoło mamie. Za
plecami słyszałam tatę i Wyatta, którzy rozmawiali cicho, i
domyśliłam się, że Wyatt wyjaśnia tacie sytuację.
Ostatecznie postanowiłam nie maskować siniaków
Włożyłam jednak spodnie z długimi nogawkami, z cienkiej
bawełny w biało--różowe paski, oraz biały T-shirt
zawiązywany w talii, bo gdybym włożyła szorty odsłaniające
siniaki na moich nogach, ktoś mógłby pomyśleć, że to Wyatt
mnie pobił, a nie chciało mi się bronić jego honoru. Nie
użyłam jednak korektora pod oczami, bo uznałam, że makijaż i
tak mi się rozmaże, kiedy mama zajmie się moją twarzą.
Stała przy otwartej zamrażarce, zaglądając do środka.
- Chciałam zrobić pieczeń - powiedziała, nie podnosząc
głowy, kiedy usłyszała, że wchodzę. Nie byłam pewna, czy
wie, że to ja, a nie tata, ale nie miało to żadnego znaczenia. -
Ale tak długo walczyłam z tym komputerem, że już nie mam
czasu. A co powiesz na grillowanego... - Kiedy podniosła
głowę i mnie zobaczyła, jej oczy zrobiły się zupełnie okrągłe. -
Blair Mallory - powiedziała oskarżycielskim tonem, jakbym
sama sobie to wszystko zrobiła.
236
- Wypadek samochodowy - wyjaśniłam, siadając na
wysokim taborecie przy barku. - Skasowałam mój biedny
samochodzik. KtoÅ› mi przeciÄ…Å‚ linkÄ™ hamulcowÄ… i
przejechałam koło znaku stopu na to zatłoczone skrzyżowanie
koło mojego domu.
- To się musi skończyć - powiedziała głosem spiętym i peł-
nym złości, zamykając zamrażalnik i otwierając lodówkę. -
Myślałam, że policja już złapała tego mężczyznę, który zabił
Nicole.
- Bo złapała, ale to nie on mi uszkodził samochód. I nie on
do mnie strzelał. Po zabiciu Nicole wychodził z domu tylko do
pracy. %7łona potwierdziła jego alibi, a ponieważ dowiedziała
się, że ją zdradzał, złożyła pozew o rozwód, więc nie próbuje
go chronić.
Mama zamknęła lodówkę, niczego nie wyjmując, i znowu
otworzyła zamrażarkę. Zawsze jest przerażająco
zorganizowana, więc to niezdecydowanie uświadomiło mi, jak
bardzo się zdenerwowała. Tym razem wyjęła paczkę
mrożonego groszku i owinęła ją w czystą ściereczkę.
- Przyłóż to sobie do siniaków - powiedziała, podając mi
groszek. - Jakie masz jeszcze obrażenia?
- Tylko siniaki. I bolą mnie wszystkie mięśnie. Inny
samochód wbił się w moje auto od strony pasażera, więc
mocno mną szarpnęło. Poduszka powietrzna uderzyła mnie w
twarz i rozkwasiła nos.
- Ciesz się, że nie nosisz okularów. Sally... - Sally Arledge
to jedna z najbliższych przyjaciółek mamy wjechała swoim
samochodem w dom, a poduszka powietrzna stłukła jej okulary
i połamała nos.
Nie pamiętałam, że Sally kiedyś wjechała we własny dom.
Mama z pewnością by mi o tym powiedziała. W dzieciństwie
siostry i ja mówiłyśmy na nią ciocia Sally . Zawsze
trzymałyśmy się razem: mama z naszą trójką i Sally z piątką
swoich dzieci. Swoim synom nadała biblijne imiona, ale nie
237
podobało jej się żadne kobiece imię z Pisma Zwiętego, więc
stanęło na Matthew, Marku, Luke'u, Johnie i Tammy. Tammy
zawsze czuła się pokrzywdzona, bo nie miała biblijnego
imienia, więc przez jakiś czas nazywaliśmy ją Rispa, ale to
imię nie przypadło jej do gustu. Uważam, że Rispa Arledge
brzmi świetnie, ale Tammy postanowiła wrócić do swojego
prawdziwego imienia i nawet nie musiała iść z tego powodu na
psychoterapiÄ™.
- Kiedy to się stało? - spytałam. - Nic mi nie mówiłaś.
- Przyłóż sobie groszek do twarzy - powtórzyła. Posłusznie
odchyliłam głowę do tyłu i położyłam sobie na twarzy torbę
mrożonego groszku. Była tak duża, że zasłoniła mi oczy, kości
policzkowe i nos, była też bardzo, bardzo zimna. - Nie
mówiłam, bo to się stało w zeszłą sobotę, kiedy pojechałaś na
plażę, a od tamtej pory jakoś nie było okazji.
Ach, plaża... Przypomniałam ją sobie z tęsknym
uśmiechem. Wylegiwałam się tam zaledwie przed paroma
dniami, a wtedy jedynym moim problemem był Wyatt. Na
plaży nikt nie usiłował mnie zabić. Może powinnam tam
wrócić? Tiffany z pewnością by się ucieszyła. Ja też, gdyby
tylko nikt nie próbował do mnie strzelać ani majstrować przy
moim samochodzie.
- Przycisnęła pedał gazu zamiast hamulca? - spytałam.
- Nie, zrobiła to celowo. Była wściekła na Jazza. - Mąż
Sally ma na imię Jasper, które to imię też pochodzi z Biblii, ale
nikt się tak do niego nie zwraca. Zawsze był Jazzem.
- I dlatego wjechała w ścianę swojego domu? Sporo ją to
będzie kosztowało.
- Celowała w Jazza, ale on odskoczył.
Zdjęłam z twarzy torbę groszku i ze zdumieniem
spojrzałam na mamę.
- Chciała go zabić?
- Nie, tylko trochę poturbować.
238
- W takim razie mogła użyć kosiarki do trawy albo czegoś
w tym rodzaju, ale nie samochodu!
- Jestem pewna, że Jazz jest szybszy od kosiarki -
mruknęła mama w zamyśleniu. - Chociaż ostatnio rzeczywiście
trochę przytył. Nie, na pewno by ją przegonił, skoro był dość
szybki, by odskoczyć, kiedy na niego jechała. Tak więc
kosiarka na nic by się zdała.
- Ale co on takiego zrobił? - Wyobraziłam sobie, że Sally
[ Pobierz całość w formacie PDF ]