[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bić.
- Obawiam się, że naszą lekcję powożenia należy przełożyć na inny termin -
oświadczył oschle. - Muszę wyruszyć w pościg za panną Hazledeane, aby wyciągnąć ją z
bagna, w którym tonie. - Spojrzał na Gerarda Ravensheada i Maksa Coleridge'a, którzy
wraz z Tobym właśnie pojawili się na schodach. - Toby, żałuję, ale musisz zostać. Moja
siostra nie darowałaby mi, gdyby spotkała cię jakaś krzywda. Northaven wywiózł pannę
Hazledeane tylko po to, by mnie sprowokować.
- Jestem gotów strzelać, gdy zajdzie potrzeba - zadeklarował Toby.
- To bardzo odważne z twojej strony, mam jednak nadzieję, że sprawa zostanie za-
łatwiona w cywilizowany sposób. Dlatego zostań tutaj i zaopiekuj się Susanna.
Northaven jest zdolny do wszystkiego. Być może planuje jakąś podłość pod moją nie-
obecność. - Ponownie spojrzał na narzeczoną. - Porozmawiamy, gdy wrócę.
- Dobrze, Harry - zgodziła się cicho i powiodła za nim wzrokiem, kiedy wraz z
przyjaciółmi wychodził z domu. - Myślisz, że ich złapią? - spytała Toby'ego. - Minęło
sporo czasu, pewnie są już w połowie drogi do Szkocji.
- Wątpię, żeby markiz chciał wywiezć ją do Szkocji - orzekł Toby.
- Jak rozumiem, zamierzają potajemnie wziąć ślub? - upewniła się Susanna.
- Northaven nie ożeni się z nią, jeśli nie będzie miała posagu. Od Harry'ego wiem,
że panna Hazledeane dysponuje zaledwie kilkoma setkami funtów z posiadłości brata.
Sprawował on pieczę nad jej częścią spadku, ale sprzeniewierzył fundusze. Słowem,
ograbił siostrę na dziesięć tysięcy funtów. Northaven może uczynić z niej swoją kochan-
kę, ale na pewno nie żonę.
- Przecież jej reputacja legnie w gruzach - wyszeptała wstrząśnięta Susanna.
- Właśnie dlatego wuj jest wściekły. Jenny Hazledeane pozostawała pod jego
opieką, więc czuje się za nią odpowiedzialny. Jeśli teraz nie porozumie się z Northave-
R
L
T
nem i ucieczka wyjdzie na jaw, Jenny nie będzie mogła pokazać się w towarzystwie i na
pewno nie ułoży sobie życia.
- To moja wina. Powinnam była wczoraj uprzedzić Harry'ego. Przepraszam - po-
wiedziała Susanna i pobiegła na górę, żeby nie wybuchnąć płaczem przy Tobym.
Narzeczony bez wątpienia uważał ją za osobę nieodpowiedzialną i niegodną mał-
żeństwa z nim. Zapewne żałował, że poprosił ją o rękę.
- Nie powinnaś obarczać się winą - pocieszyła ją Amelia pół godziny pózniej. -
Doskonale rozumiem, dlaczego nie chciałaś mówić o pannie Hazledeane za jej plecami,
szkoda tylko, że nie porozmawiałaś ze mną. Być może zdołałabym jej pomóc, a poza tym
chętnie wyjawiłabym to i owo na temat markiza. To nie jest człowiek, z którym warto się
wiązać.
- Jak to? - spytała Susanna.
- Kilka lat temu miałam przyjaciółkę - wyznała po chwili wahania Amelia. - Nie
wymienię jej imienia, gdyż to stara sprawa. Dość powiedzieć, że była młoda i ładna, a w
dodatku bardzo niewinna. Zakochała się, a wybranek ją uwiódł. Gdy się dowiedział, że
będą mieli dziecko, opuścił ją, a ona ze wstydu nie chciała nikomu wyjawić, kto to taki.
Potem odebrała sobie życie, topiąc się w rzece... - Amelia zawiesiła głos. - Wtedy podej-
rzewałam jednego z trzech dżentelmenów, ale z czasem wykluczyłam dwóch.
- Uważasz, że to markiz? - domyśliła się bez trudu Susanna.
- Wówczas nie miał jeszcze tytułu markiza, lecz nie ulegało wątpliwości, że odzie-
dziczy go po wuju. Moja przyjaciółka była prostą dziewczyną. Zbałamucił ją, ale nie
uważał jej za godną małżeństwa ani jej nie pomógł. Wiadomo, że Northaven znalazł się
w finansowych tarapatach, więc zapewne obniżył wymagania, na pewno jednak nie
zwiąże się z kobietą bez majątku.
- To samo powtarzają Toby i Harry. Ogromnie zawiniłam, Amelio. Powinnam była
komuś powiedzieć, jeśli nie Harry'emu, to tobie albo mamie.
- Aatwo tak twierdzić poniewczasie. Wielu z nas staje przed podobnymi dylemata-
mi. To naturalne, że się wahamy. Wiedziałam, że moja przyjaciółka spotyka się z mło-
dym mężczyzną, ale nie zrobiłam nic, aby ją ostrzec lub powstrzymać. Nie przypusz-
R
L
T
czałam, że ją uwiódł, lecz nawet gdybym to wiedziała, i tak nie poszłabym do jej matki.
Wahałaś się przed wtrącaniem w cudze sprawy, a Harry to zrozumie, kiedy się uspokoi.
- Obawiam się, że zawiodłam jego zaufanie. Czy sądzisz, że zdoła przekonać mar-
kiza do ślubu z Jenny? - spytała Susanna z przygnębieniem. - Nie przypadłyśmy sobie do
gustu, ale nie chciałabym, aby wykluczono ją z towarzystwa.
- W istocie, zwróciłam uwagę na jej zachowanie - zgodziła się Amelia. - Odnosiła
się do mnie przyjacielsko, a tobie zazdrościła. Widziałam, jak robi maślane oczy do Pen-
dletona, ale on nie zachęcał jej w żaden sposób. Gdyby odwzajemnił jej zainteresowanie,
raczej nie uciekłaby z mężczyzną, którego powszechnie uważa się za nic niewartego.
- Nie jestem pewna. Patrzyła na niego z miłością. Moim zdaniem panna Hazlede-
ane kocha Northavena.
- Niewykluczone, że tak jest w tej chwili, ale za parę miesięcy jej uczucia diame-
tralnie się zmienią - powiedziała Amelia.
- %7łal mi jej. - Susanna pokręciła głową. - Gdyby tutaj została, Harry z pewnością
ufundowałby jej posag. Dzięki temu miałaby szansę dobrze wyjść za mąż.
- Wiele wskazuje na to, że Harry teraz ofiaruje jej posag. - Amelia uśmiechnęła się
do Susanny. - To chyba jedyna szansa dla tej dziewczyny.
- Oby tylko znalazł biedaczkę. Harry dosłownie kipiał ze złości, a od Toby'ego
wiem, że nie znosi markiza. Czy sądzisz, że dojdzie do pojedynku? Jeśli Harry przez to
zginie... - Zaszlochała. - Och, Amelio, czuję się taka winna!
- Nie martw się o Pendletona - pocieszyła ją przyjaciółka. - To dżentelmen, więc
nie będzie wdawał się w niestosowne potyczki i załatwi sprawę w kulturalny sposób. A
teraz, moja droga, powinnyśmy iść na dół. Wszyscy z pewnością zastanawiają się, gdzie
siÄ™ podziewasz.
R
L
T
Rozdział dziewiąty
- Dlaczego zakładasz, że przywiózł ją właśnie tutaj? - spytał Gerard.
On i jego dwaj towarzysze zeskoczyli z koni i stanęli przed typowym wiejskim
dworem, najwyrazniej dawno nieremontowanym, ze śladami niegdysiejszej świetności.
Front budynku tonął w ciemnościach, lecz z boku paliło się światło w pokoju na piętrze.
- Jeśli zamierza się z nią ożenić, zapewne jest teraz w drodze do Szkocji.
- Northavenowi ani w głowie poślubić pannę Hazledeane. - Harry posępnie wpa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire